Od jakiegoś czasu chodził za mną dziwny (jak dla mnie) smak- herbaciany :) Dziwny dlatego, że z reguły nie przepadam za herbatami wszelakiej maści. Z powodu mojej awersji i równocześnie występującego apetytu, postanowiłam w nietypowy sposób wykorzystać owy smak. Tak oto powstały muffinki herbaciane, zrodzone z wewnętrznej walki moich preferencji smakowych :)
Składniki:
2 szklanki mąki
1 mały banan
7 saszetek herbaty (ja użyłam Sagi)
1 szklanka cukru (opcjonalnie 3/4 :))
1/3 szklanki mleka roślinnego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
płatki migdałowe
Przepis:
Mieszamy suche składniki. 5 woreczków herbaty wrzucamy do szklanki i zalewamy wodą, mniej więcej do 3/4 wysokości szklanki. Czekamy aż herbata się zaparzy, następnie odstawiamy ją na kilka minut do wystygnięcia. Banana miksujemy na gładką papkę i dodajemy go razem z mlekiem i herbatą do suchych produktów. 2 saszetki herbaty rozrywamy i dodajemy ich zawartość do ciasta. Ciasto przelewamy do foremek i dekorujemy płatkami migdałowymi. Ważne jest abyśmy nie dodawali żadnych sztucznych aromatów, aby herbata mogła zdominować zapach i smak ciasta :)
Pieczemy przez ok 20 min w temperaturze 180 stopni .
Efekt przerósł moje oczekiwania. Babeczki rozeszły się w 5 minut i były zachwalane przez kolejne kilka dni :) Nie są to typowe, słodkie muffinki, jednak ich aromat jest tak oryginalny, że długo będzie za Wami "chodził" :)
P.S. Wreszcie znam wyniki apokalipsy... Zdałam ^^!!! I tak oto zakończyłam z powodzeniem semestr 3 :P