A liczba wyświetleń ciągle rośnie ^^!

sobota, 30 kwietnia 2011

Piknikowe ciastka z ananasem

Wiedziona chęcią "zabicia" puszki ananasa, postanowiłam zrobić ciastka. Pierwotnie miały być to małe, kruche ciasteczka, jednak szybko się rozmyśliłam ze względów estetycznych. Efekt jaki otrzymałam zdecydowanie zaspokoił moje wymagania kulinarne i estetyczne :) Ogromnym plusem tych ciastek jest szybkość ich wykonania i mała ilość potrzebnych składników. Idealne na wiosenno- letnie pikniki :)!

Składniki:
opakowanie ciasta francuskiego
ok 9 kawałków ananasa z puszki
9 łyżeczek cukru

Przepis:
Ananasa dokładnie odsączamy z soku. Z ciasta wykrawamy krążki trochę większe od jednego plastra (ja wycinałam je szklanką) Na środku krążka układamy ananasa i zaginamy ciasto tak, aby jego brzegi do niego przylegały. Wierzch każdego z ciastek posypujemy łyżeczką cukru (ja użyłam trochę mniejszej ilości). Pieczemy ok 20 minut w temperaturze 180 stopni :)

P.S. Muszę pochwalić się genialnymi wynikami badania krwi :)! Najbardziej zaskoczyło mnie żelazo, którego zawsze miałam za mało, a teraz bryluję przy górnej granicy (oczywiście normy) :)! I to wszystko w 7miesięcy :)! Rewelacja! GO VEGAN :)!

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Świąteczna, lawendowa babka ze słonecznikiem i nutką pomarańczy :)

W tym roku postawiłam na oryginalne święta (mimo,że ich nie obchodzę i tylko spędzam czas z rodziną) :) Na moim stole zagościły 3 ciasta, których nigdy nie wypróbowałam. Trochę zaryzykowałam, jednak jak się okazało, było warto. Babka (wiem,że nie wygląda babkowato-brak formy-ale na serio tak smakuje:)) jest moim autorskim przepisem. Z góry uprzedzam,że jest bardzo lawendowa!

Składniki:
2i 1/2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
1 szklanka mleka roślinnego
garść słonecznika
sok z całej pomarańczy
skórka z połowy pomarańczy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka aromatu pomarańczowego
2 łyżeczki skrobi kukurydzianej
1 i 1/2 łyżeczki suszonej lawendy
6 łyżeczek oliwy (opcjonalnie margaryny)
garść migdałów w płatkach

Przepis:
Do miski wsypujemy suche składniki (mąkę,cukier, słonecznik, skórkę pomarańczową, proszek do pieczenia, sodę , skrobię i lawendę) i dokładnie mieszamy. W drugiej misce łączymy mokre składniki ( mleko, sok z pomarańczy, aromat i oliwę) i również dokładnie mieszamy. Do miski z suchym powoli dolewamy mokre i mieszamy aż do uzyskania gładkiej konsystencji. Ciasto przelewamy do formy (ja użyłam dużej keksówki ), posypujemy migdałami w płatkach i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok 50 min (moje siedziało w nim ok 45 :)).

Życzę Wam smacznego wyjadania resztek świątecznych :)!

P.S. Zapomniałam zaprosić Was na moją facebookową stronkę :)!Tutaj :P

czwartek, 21 kwietnia 2011

Swojskie jadło

Od jakiegoś czasu prześladowało mnie jedzenie z kramów jarmarkowych, starych rynków itp. Przed oczami miałam cały czas te ogromne patelnie i garnki oraz zapach się z nich wydobywający... Niezdrowe, tłuste, niewegańskie... To zawsze mnie powstrzymywało, ale nadszedł kres tej męczarni :) Postanowiłam odtworzyć ten smak w swojej kuchni i chyba mi się udało :)

Składniki:
3 duże "młode" ziemniaki
1 średnia cebula
garść suszonej cebuli
80g marynowanego tofu (ja dodałam takie marynowane przeze mnie)
1 ząbek czosnku
1/2 łyżeczki mielonego kminku
1 łyżeczka suszonego szczypiorku
olej rzepakowy
czerwony pieprz
oregano
sól
Przepis:
Ziemniaki w mundurach kroimy w kostkę, wkładamy na patelnię i zalewamy filiżanką wody. Smażymy do momentu, gdy cała woda wyparuję. W tym czasie kroimy cebulę, czosnek (drobno) i tofu. Suche ziemniaki podlewamy ok 2 łyżkami oleju rzepakowego i smażymy mieszając przez ok 2 minuty. Dodajemy pokrojoną cebulę, czosnek oraz tofu i przyprawiamy wszystko kminkiem, oregano,pieprzem i solą (w razie potrzeby podlewamy wszystko jeszcze jedną łyżką oleju). Gdy ziemniaki będą miękkie, a cebula zeszklona dodajemy suszoną cebulę i szczypiorek. Po ok minucie możemy podawać :)

niedziela, 17 kwietnia 2011

Najlepszy na świecie Tofurnik z przemyśleniami w tle

Przepis ten jest zapożyczony z bloga Agaty I love Tofu :) Pomimo tego,że pomijam polewę czekoladową, smakuje wyśmienicie :) Zawsze powala na kolana i za każdym razem wychodzi :) A jak wygląda ^^! Dodatkowo, gdy go podajemy, zawsze wywołuje popłoch :D " TOFURNIK?? Co to jest?", "To z tofu można zrobić takie coś?" Zapewne też słyszałyście/liście te pytania ^^

Kontynuując wątek pytań... Wczoraj rozmawiałam z kolegą, który nie jest weganinem, ani wegetarianinem i uświadomił mi, że rzeczy dla mnie oczywiste, niestety nie są już tak oczywiste dla innych. Zawsze wydawało mi się,że uświadamiam sobie "maskowanie" niewygodnych prawd, istnienie odrębnych światopoglądów. Wczoraj jednak zrozumiałam,że nie zawsze jest to skutek wyparcia czy też niewiedzy. Niektórzy ludzie akceptują mięsny świat takim, jakim jest, wiedząc o nim wszystko... Czy aż tak się różnimy? Czy jest możliwe tak dalekie wyzbycie się etyki? Nie mam nic do mięsożerców z wyboru. Niech jedzą i żyją długo i szczęśliwie, jednak nie rozumiem mięsożerców, którzy akceptują okrutne traktowanie zwierząt. To czy jesz szynkę czy nie, nie zwalnia Cię od odczuwania! Jesteś pewien, że chcesz jeść zmaltretowaną, bitą i transportowaną w okropnych warunkach krowę lub jak wolisz "wołowinę" ?  Empatia... Tak wiele o niej mówimy, ale niestety coraz rzadziej możemy ją namacalnie odczuć... Pod postem dołączam część filmu, który moim zdaniem trzeba obejrzeć :) Na tym zakończę swój wywód, co by nie zanudzać tych, którzy wpadli tu po przepis na pyszny Tofurnik :*



Smacznego i empatycznego :*!

środa, 13 kwietnia 2011

Piekielnie ostra zupa tajska

Szok! Szaleństwo! Nadszedł czas na pierwszą zupę na tym blogu :) Żeby stworzyć takie "cuda" muszę mieć wenę, apetyt i przede wszystkim partnera do konsumpcji :) NIE ZNOSZĘ konsumować zupy sama... Może i dziwne, ale... tak już mam ^^  Zupa= wielki gar + towarzysz w siorbaniu :D Koniec gadania, przechodzę do przepisu :)

Składniki:
450 g mieszanki warzyw chińskich (wiem, leń ze mnie :P)
kostka warzywna (taka do rozpuszczenia, wegańska^^)
1 duża cebula
2 łyżki sosu sojowego
łyżeczka trawy cytynowej
150 ml mleka kokosowego

szczypta pieprzu cayenne (spora :P)
szczypta chili (dość duża;P)

łyżeczka curry
szczypta soli

Przepis:
Warzywa gotujemy w osolonej wodzie ( ok 1 litr, ja użyłam 750 ml) do miękkości . Gdy woda zacznie wrzeć, wrzucamy kostkę warzywną, trawę cytrynową, pieprz, chili i curry. Cebulę kroimy i podsmażamy na patelni ( ok 1 minutę), następnie wrzucamy ją do zupy.  Na koniec wlewamy sos sojowy i powoli dodajemy mleko kokosowe, cały czas mieszając. Zostawiamy zupę na małym gazie na ok 2 minuty i podajemy :)

Zupa jest przepyszna, jednak wyszła przeostra :) Taką właśnie uwielbiam, jednak wolę Was uprzedzić :)
Ponownie życzę Wam smacznego i ostrego :D!

sobota, 9 kwietnia 2011

Tarteletki z kalafiorem,cebulą, puree z groszku, tofu a'la feta i prażonymi migdałami :)

Skąd pomysł na takie połączenie składników? W lodówce zachomikowane miałam ciasto francuskie i chciałam w kreatywny sposób je wykorzystać. Ponieważ samo ciasto jest banalne w użyciu, postanowiłam nadać mu wyrafinowany smak i styl "wypełnieniem" :) Do ostatniej chwili był to eksperyment, jednak zakończył się ogromnym sukcesem :) Ślinka cieknie mi na samą myśl o tych tarteletkach... Zdecydowanie zagoszczą na stałe w mojej kuchni :)

Składniki:
arkusz ciasta francuskiego
garść migdałów w płatkach 
1 średnia cebula
 TOFU A'LA FETA:
kostka naturalnego tofu
suszona, ostra, czerwona papryka2 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki soku z cytryny
oregano
czubryca zielona
pieprz
sól
PUREE Z GROSZKU:
100g zielonego groszku
2  łyżki mleka sojowego
sól
 KALAFIOR :
200g kalafiora
czubryca zielona
sól

Przepis:

Magiczne działania kuchenne rozpoczynamy od zamarynowania tofu. Kostkę kroimy na małe kwadraty, a w misce mieszamy oliwę, sok z cytryny, paprykę, dość dużą ilość soli, oregano, czubrycę oraz pieprz. Do gotowej marynaty wrzucamy tofu i delikatnie mieszamy. Odstawiamy miskę do lodówki na minimum godzinę do przegryzienia :) 
Następnie zabieramy się za kalafior. Główkę dzielimy na małe różyczki i gotujemy do średniej miękkości (tak aby w piekarniku doszły :)). Ugotowany kalafior dzielimy na jeszcze mniejsze różyczki i doprawiamy solą i czubrycą. Ciasto francuskie dzielimy na cztery kwadraty i wykładamy nim kokilki (lub inne naczynie żaroodporne). Na spód nakładamy przyprawiony kalafior. 
Nadszedł czas na puree z groszku :) Groszek rozgniatamy, powoli dodając mleko. Opcjonalnie możemy również dodać margarynę, jednak ja z tego zrezygnowałam. Na koniec doprawiamy puree solą.
Cebulę drobno kroimy i posypujemy odrobiną soli, aby puściła sok.
Ostatnim elementem jest przyprażenie migdałów na patelni (wystarczą 2 minuty, po jednej na każdą stronę). Do kokilek (w których mamy już ciasto francuskie i kalafior) nakładamy warstwę cebuli, puree z groszku, na wierzchu układamy kilka kostek zamarynowanego tofu i posypujemy to wszystko prażonymi migdałami :) 
Wstawiamy nasze arcydzieła do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i czekamy 15 minut :) 

Długość przepisu może przerażać, jednak nie ma w nim nic skomplikowanego:) Tak więc do dzieła!
Marsz do kuchni i zadziwcie siebie i innych wyrafinowaną wersją lodówkowego ciasta francuskiego ^^!

wtorek, 5 kwietnia 2011

Plecione ciasto z konfiturą jagodową

Od dłuższego czasu zanosiłam się do wykorzystania tego przepisu ^^ Przepis znajdziecie TUTAJ. Nie będę go przepisywać, jednak dodam parę stwierdzeń od siebie :)  Wymieszałam mąkę pszenną z razową i efekt jest bardzo pozytywny. Niestety brakuje mi w nim odrobiny słodyczy, stąd też zastosowałam polewę czekoladową :) Nie wiem dlaczego, jednak to ciasto w moim wydaniu potrzebowało dłuższego pieczenia niż 15 min... Może to wina mąki razowej :P? Niestety tak, jak Weganie piszą, konfitura wycieka bokami, tak więc zaopatrzcie się w jak najgęstszy wytwór ! 

Podsumowując ciasto jest pyszne, jednak następnym razem będzie jeszcze lepsze, albowiem wprowadzę kilka poprawek : odrobina cukru do ciasta, łyżeczka sody, gęstsza konfitura, no i może spróbuję z samą pszenną mąką? Czas pokaże ^^!  
Już teraz zachęcam Was jednak do wytworzenia tego zaplecionego Cosia :) Musicie przyznać, że prezentuje się smakowicie ^^ 
Został mi jeszcze dość spory kawałek, więc jeżeli znajdzie się ktoś chętny, to moge mu mailem podesłać :P

piątek, 1 kwietnia 2011

Tarteletki pachnące szczęściem :)

Ostatnia część urodzinowej imprezy :) Pomysł zaczerpnięty od Maddy z bloga Hello Morning! :) Trochę go przerobiłam, jednak to Madlen jest jego autorem :* Tarteletki wyszły śliczne i co najważniejsze pyszne :)! Jak na nie patrzę, to aż się uśmiecham! Ciekawe czy w Was też wzbudzają takie pozytywne emocje :)?

Składniki:
1/2 kostki wegańskiej margaryny 
1/2 szklanki cukru 
1 łyżeczka aromatu waniliowego 
1/2 szklanki kaszy mannej 
1 i 1/2 szklanki mąki pszennej 
1 łyżeczka proszku do pieczenia.
ok 2 łyżek wody


 Przepis:
Z podanych składników ugnieć ciasto. Gotowe ciasto włóż do lodówki na ok 5 godzin (moje tyle tam spędziło :)) Urywaj po kawałku ciasta i wypełniaj nim foremki do tarteletek lub muffinów. Piecz w 180 st. przez 15 min :) Na koniec posmaruj wierzch tarteletek dżemem (np truskawkowym) i ułóż na nim owoce :) TADAM! Pychota gotowa:)


Ustanowiłam kwiecień miesiącem spełniania postanowień i pracy nad sobą :) I co? Idzie całkiem całkiem! Wróciłam właśnie z pierwszych zajęć ABT, jutro lecę na testy z angielskiego.. Normalnie dumna z siebie jestem :)!

                                                                     Trzymajcie kciuki  żebym wytrwała w tych postanowieniach!