A liczba wyświetleń ciągle rośnie ^^!

środa, 28 listopada 2012

Chinese pancakes

Dzień za dniem mija jak szalony, a ja nawet nie mam czasu się nimi nacieszyć. Pobudka, doprowadzenie się do ładu, uczelnia, praca, dom. Latam i latam, a czasem tak bardzo chciałabym zwyczajnie zawisnąć nad tym wszystkim... Ojjjjjjj marzy mi się takie zupełne odmóżdżenie! Na razie radzę sobie jak mogę, moim sprawdzonym sposobem - czytaniem. Książka do łapki i odpływamy! Łapię chwile relaksu z książką w autobusie, przed zajęciami, gdzie tylko się da i już zauważam poprawę samopoczucia ;) Przejście do równoległej, książkowej rzeczywistości pozwala mi, chociaż na chwilę, zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Polecam wszystkim zalatanym takie zmiany "światów". Oczywiście o ile traficie na dobrą książkę, bo kiepska może tylko podwoić Waszą irytację otoczeniem :) A Wy jak na co dzień się odstresowujecie? Macie jakieś sprawdzone, szybkie sposoby, które nie wymagają porzucenia naprzykrzających się obowiązków? Ależ się dziś rozgadałam - szok :) Teraz jednak przejdźmy do sedna, a raczej serca notki - przepisu :) Dziś serwuję Wam porcję chińskich placuszków, które mimo iż są banalne w wykonaniu, zaskakują smakiem. Genialnie podkręcają nastrój w ciężki, wilgotny, listopadowy dzień :) Nic tylko szamać i czytać smakowite książki :)





Składniki:
3 szklanki mąki
1 szklanka gorącej wody
1 pęczek szczypiorku
ok 1 łyżki curry
pieprz
sól (odrobina)

Przepis:
Do mąki dodajemy przyprawy, zalewamy to wszystko gorącą wodą i dokładnie ugniatamy. Z gotowego ciasta formujemy kulkę, owijamy ją folią i wkładamy do lodówki na 30 minut. Wypoczęte i schłodzone ciasto dzielimy na 5, ewentualnie 6 równych części. Z każdej części formujemy kuleczkę, którą następnie rozwałkowujemy na cienki placuszek. Szczypiorek kroimy i posypujemy nim każdy placek. Teraz czas na najtrudniejszy do opisania element ;) Każdy placuszek (wraz ze szczypiorkiem) rolujemy jak naleśniki, zwijamy rulon w ślimaczka i takiego ślimaczka rozwałkowujemy na placek. Dzięki temu szczypiorek dostał się do wnętrza ciasta i nie będzie nam przeszkadzał podczas smażenia :) Po rozwałkowaniu wszystkich placków smażymy je na suchej patelni do zarumienienia i gotowe :)

środa, 21 listopada 2012

Rozgrzewająca zupa z cieciorki

Dni są coraz chłodniejsze, jakieś takie... smutne? Wychodzę z domu gdy jest ciemno, wracam w ciemnościach... Zdecydowanie tego nie lubię. Nie wiem jak Wam, ale mi energię na cały dzień daje słońce, a tak? Pozostaje mi tylko duża porcja muzyki i talerz pełen pyszności po powrocie do domku :) Dziś, na poprawę humoru i rozgrzanie wnętrza, proponuję Wam jedną z najpyszniejszych zup jaką jadłam, a jak wiecie nie jestem ich smakoszem ;) Jest gęsta, ale nie za bardzo, sycąca, ale lekka. Zimowy ideał :)





Składniki:
1 puszka cieciorki
4 szklanki wody
1 duża cebula
1/2 kostki naturalnego tofu
1/2 szklanki soku pomidorowego
2 ząbki czosnku
1 łyżka oliwy
200 g marchwi
2 łyżki sosu sojowego
2 kostki wegańskiego bulionu
oregano
bazylia
pieprz
sól

Przepis:
Tofu rozdrabniamy widelcem na drobne kawałeczki. Do garnka wlewamy oliwę, rozgrzewamy ją i wrzucamy posiekaną cebulę i czosnek. Podsmażamy wszystko przez kilka chwil, następnie wlewamy wodę, wrzucamy kostki bulionowe oraz drobno pokrojoną marchew, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy około 10 minut. Do zupy dodajemy sok pomidorowy, cieciorkę, sos sojowy, tofu i przyprawy. Gotujemy przez kolejne 10 minut. Odlewamy 2 szklanki zupy, miksujemy ją na gładką masę, następnie łączymy z resztą, chwilę podgrzewamy i podajemy przybraną świeżą bazylią ;)
 

poniedziałek, 12 listopada 2012

Drugie urodziny Roslinożerki :)! Konkurs!

Cały wczorajszy dzień spędziłam w pracy i zupełnie (wręcz na śmierć ;)) zapomniałam o tym, że 11 listopada, dwa lata temu, założyłam tego bloga! To już dwa lata weganizmu... SZOK! Dwa lata dzielę się z Wami moimi bardziej i mniej udanymi przepisami ;) W głębi serca marzę o tym, że swoimi bazgrołami zaskarbiłam sobie sympatię kilkorga z Was. Różnie bywało, notki czasem nie miały czasu się publikować, ale zawsze cieszyło mnie to, że mogę się z Wami podzielić porcją jedzenia na moim talerzu. Przez te dwa lata rozkręciłam się kulinarnie, moja pasja nabrała na sile. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że trochę się doszkoliłam i mam zamiar dostarczać Wam coraz smakowitszych inspiracji. Z okazji mojego święta przygotowałam dla Was konkurs :) Co będzie nagrodą? NIESPODZIANKA! Osoba, która zwycięży, otrzyma ode mnie paczkę niespodziankę, która, zapewniam Was, wywoła na jej twarzy ogromny uśmiech :) Gwarantuję, iż zawartość paczki będzie w pełni wegańska i kulinarna ;) Zachęceni? Czas na zasady :)




1. Polubcie moją stronę na facebook'u (jeżeli już jesteście moimi fanami, to bardzo się cieszę i dziękuję ;))
2. Zadanie konkursowe: Napiszcie dlaczego trafiliście na mojego wegańskiego bloga i opiszcie swoją największą kulinarną wpadkę oraz to jak z niej wybrneliście :)  Tak, tak! Czas przyznać się do błędów Kochani ;) Najciekawsza odpowiedź zostanie nagrodzona paczką NIESPODZIANKĄ ;)
3.Komentarze z odpowiedziami możecie dodawać pod tym postem do 19 listopada do godziny 20.00 :)
4. Wyniki zostaną ogłoszone 20 listopada w godzinach wieczornych :)


Z niecierpliwością czekam na Wasze opowieści i zaczynam pakować paczkę (ależ ona śliczna! ;D).
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam niespodzianki... Do działa Kochani :D!



środa, 7 listopada 2012

Jabłko i pigwa - duet idealny

Pisałam Wam już wcześniej, że w tym roku słoiki śnią mi się po nocach ;) Spiżarka cała w słoiczkach, wypełnionych po brzegi smakołykami w różnych kolorach. Ojjjjj tak... Mimo, iż aktualnie czas jest mi wydzielany na kartki, znalazłam wreszcie chwilę na zapełnienie, czekających na odrobinę ciepła, słoiczków. Oczywiście, jak to ja, jak już się zabrałam do pracy, to wyczarowałam cały gar ( nie garnek, a GAR) dżemu ;) Całe szczęście, że wyszedł przepyszny, inaczej skazana byłabym na samodzielne wszamanie 7 słoików. Jeżeli macie trochę czasu i chcecie stworzyć proste, ale smakowite smarowidło bułkowo- chlebowe, to łapcie kartki, spisujcie przepis i lećcie do kuchni!






Składniki:
4 duże pigwy
5 dużych jabłek
3/4 szklanki cukru
łyżka cynamonu
4 szklanki wody


Przepis:
Pigwę obieramy, dokładnie wycinamy gniazda nasienne i kroimy w ósemki. Do garnka wlewamy wodę, wrzucamy do niej pigwę i gotujemy do miękkości (bez przykrycia). Jabłka obieramy ze skórki, wykrawamy gniazda nasienne, następnie trzy z nich kroimy w dość drobną kostkę, a dwa pozostałe w większą. Gdy pigwa będzie już miękka, wyciągamy ją z wody i rozgniatamy widelcem. W tym czasie do pozostałej w garnku wody wrzucamy pierwszą część jabłek, tych drobniej pokrojonych. Gdy zauważymy, że już trochę zmiękły, dorzucamy rozgniecioną pigwę. Wszystko razem gotujemy około 5 minut. Następnie wsypujemy cukier, cynamon i dorzucamy resztę jabłek. Gotujemy około 7-8 minut. Wyparzamy słoiki ( u mnie było ich 7, ale różnej wielkości ;)), nakładamy do nich wrzący dżem, zamykamy, odwracamy (stawiamy na weczkach) i zostawiamy do wystygnięcia.

czwartek, 1 listopada 2012

Cherry Lady Muffins

Zbliża się ważny dzień, święto, rocznica, (tak jak u mnie:)), a może zwyczajnie macie apetyt na coś pysznego? Chcecie upiec coś wyjątkowego i wegańskiego? Muffinki Cherry Lady idealnie nadają się do misji specjalnych! Przygotowałam je na rocznicę dla Lubego, co skończyło się wszamaniem wszystkich i wyjadaniem reszty kremu z lodówki :D Jestem pewna, że będę wykorzystywać ten przepis przy innych okazjach, bo zwyczajnie mnie zachwycił. Zimny waniliowy krem, słodkie, mięciutkie, czekoladowe ciasto i aromatyczne wiśnie... Chyba nie muszę już nic mówić ;) Przepis inspirowany jest przepisem z bloga SISTERS' COOKING .

Musicie spróbować!




Składniki:
ciasto:
1 i 1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 szklanka kompotu z wiśni lub soku wiśniowego
3 łyżki kakao
1/3 szklanki oleju

krem:
1 budyń waniliowy (u mnie taki z cukrem)
1 szklanka mleka sojowego
1/3 szklanki cukru pudru
1/3 kostki wegańskiej margaryny
1 łyżeczka aromatu waniliowego
1 koktajl waniliowy slim figura 
1/3 szklanki gorącej wody

+ 1 szklanka wydrylowanych wiśni z kompotu :)

Przepis:
Łączymy składniki na ciasto, przelewamy do muffinkowych foremek i pieczemy przez 20 minut w 180 stopniach. Gotowe babeczki zostawiamy do wystygnięcia i zabieramy się za przygotowywanie kremu. Przygotowujemy budyń według instrukcji, jednak na połowie mleka ( u mnie 1 szklanka). Gotowy budyń odstawiamy do wystudzenia. Miksujemy cukier puder z margaryną, aż do uzyskania gładkiej masy. Koktajl zalewamy 1/3 szklanki gorącej wody, energicznie mieszamy i studzimy. Do jednej miski przekładamy zimny budyń, zimny koktajl, margarynę z cukrem i aromat waniliowy. Całość miksujemy do uzyskania gładkiej konsystencji, następnie odstawiamy do lodówki na około 30 minut. Muffiny przekrawamy na pół, nakładamy warstwę kremu, układamy połówki wiśni i składamy w całość :) Na wierzchu każdej babeczki robimy "kleks" kremu i dekorujemy muffinki wisienką :) Tak przygotowane babeczki przechowujemy w lodówce - zdecydowanie najlepiej smakują schłodzone :)!