A liczba wyświetleń ciągle rośnie ^^!

niedziela, 30 grudnia 2012

Pączkowe muffiny, czyli rozpusta w trzech aktach

Jak minęły Wam Święta? Przejedliście się, a Wasze brzuchy wołają o pomoc? A może jedliście z umiarem i macie ochotę na odrobinę kulinarnej przyjemności? Dzisiejszy post odmieni Wasze życie... Oczywiście żartuję, ale po spróbowaniu tych muffinek nic już nie będzie takie samo :D Czy macie tak, że czasem jakiś smak zapada Wam w pamięć na zawsze i wiąże się z jakimś wydarzeniem? Dla mnie pączkowe muffiny stały się synonimem tegorocznych Świąt. Ich intensywny, korzenny, pączkowy smak powalił mnie na kolana i sprawił, że zakochałam się w nich bez pamięci. Szukacie charakternych muffinek? Oto one :)




Składniki:
1 i 3/4 szklanki mąki
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
1/2  łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki cynamonu
1/3 szklanki oleju
1/2 szklanki cukru
3/4 szklanki mleka
6 łyżeczek dżemu wiśniowego

+

60g wegańskiej margaryny
3 opakowania cukru waniliowego
1 łyżka cynamonu

Przepis:
W dwóch osobnych naczyniach łączymy mokre  i suche składniki. Następnie łączymy zawartość obu naczyń i krótko mieszamy. Foremki do muffinek wypełniamy ciastem do połowy, następnie dodajemy do każdej foremki po 1/2 łyżeczki dżemu wiśniowego i nakładamy kolejną warstwę ciasta. Tak przygotowane muffinki wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 20-25 minut. Gotowe babeczki zostawiamy do przestygnięcia, następnie maczamy je w roztopionej wegańskiej margarynie i obtaczamy w cukrze waniliowym pomieszanym z cynamonem.

sobota, 22 grudnia 2012

Sałatka ryżowa z sosem musztardowo- miodowym

Jak tam u Was po końcu świata? Dobrze się bawicie :D? Już myślałam,że ominie mnie sprzątanie przed Świętami, a tu taki pech... Ale z drugiej strony ominęłoby mnie też gotowanie, a to akurat dość przyjemna cześć Świąt ( nie mówiąc już o jedzeniu i prezentach ;)). Dziś mój pierwszy wolny dzień, więc świętowanie czas zacząć. Gotowanie i pieczenie zaczynam pełną parą dopiero jutro, więc dziś poczęstuję Was sałatką, którą zrobiłam dla Mamy i jej przyjaciółki na babskie spotkanie. Jest bardzo prosta w wykonaniu, ale dzięki sosikowi, spokojnie można ją postawić na wyższej półce ;)



Składniki:
2 woreczki brązowego ryżu
4 łyżki czerwonej fasoli z puszki
4 łyżki groszku 
2 łyżki gotowanej marchewki w kostce
4 łyżki kukurydzy
2 kawałki papryki konserwowej
1 łyżeczka musztardy sarepskiej
1/2 łyżeczka przecieru pomidorowego
1 łyżeczka sosu sojowego
4 łyżeczki ketchupu
4-5 łyżeczek sztucznego miodu
4 łyżki ciepłej wody
bazylia 
oregano
pieprz
sól

Przepis:
Ryż gotujemy do miękkości. Paprykę kroimy na małe kawałeczki. Musztardę mieszamy z przecierem pomidorowym i ketchupem. Do mieszanki dodajemy 2 łyżki wody, sól, sos sojowy, pieprz i dokładnie wszystko mieszamy. Ryż łączymy z warzywami i przyprawami, następnie polewamy go sosem i mieszamy. Miód zalewamy 2 łyżkami ciepłej wody i mieszamy, tworząc miodowy syropik :) Gotową sałatkę zalewamy miodowym "sosem", mieszamy i odstawiamy na 30 min do lodówki, do przegryzienia.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Ssssssssmakowite śśśślimaczki

Biegam, biegam, biegam i końca tego biegania nie widać. Zauważyłam, że pojawia się coraz więcej obowiązków, coraz więcej rzeczy przegapiam, coraz częściej muszę wybierać z czego zrezygnować. Ma to swoje minusy, ale i sporo plusów. Nienawidzę siedzieć w domu w nieskończoność, bez sensu i celu, bez żadnych planów, ale z drugiej strony, bieganie bez chwili wytchnienia też nie jest dobre. Ojjjj, marzy mi się taki złoty środek... Może kiedyś do niego dojdę ;D Ponieważ teraz, jakimś cudem, mam chwileczkę przerwy, to poczęstuję Was przepysznymi ślimaczkami, które masowo podbiły podniebienia imprezowiczów na andrzejkach :) Skuście się!




Składniki:
ciasto:
 600 g mąki
30 g świeżych drożdży
3 łyżeczki cukru
1 i 1/2 łyżeczki soli
150 g wegańskiej margaryny
2 szklanki ciepłej wody

farsz:
2 papryki- czerwona i zielona
3 cebule
4 łyżki ketchupu
oregano
bazylia
curry

Przepis:
Pokruszone drożdże dodajemy do wody z cukrem i pozostawiamy w ciepłymi miejscu na 10 minut . Dodajemy mąkę, sól i roztopioną margarynę. Wszystko dokładnie mieszamy, ugniatamy i pozostawiamy w ciepłym miejscu na godzinę. W tym czasie bardzo drobno siekamy paprykę i cebulę. Wyrośnięte ciasto dzielimy na dwie części. Każdą z nich szczodrze obsypujemy mąką i rozwałkowujemy na cienkie placki (wielkości blachy). Na każdym z nich rozsmarowujemy 2 łyżki ketchupu, następnie nakładamy warstwę cebuli, papryki i posypujemy wszystko przyprawami. Tak przygotowane placuszki zawijamy w rulony, które następnie kroimy jak roladę na małe ślimaczki (około 1,5 cm grubości) i wstawiamy na 25 minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Gotowe :)

środa, 28 listopada 2012

Chinese pancakes

Dzień za dniem mija jak szalony, a ja nawet nie mam czasu się nimi nacieszyć. Pobudka, doprowadzenie się do ładu, uczelnia, praca, dom. Latam i latam, a czasem tak bardzo chciałabym zwyczajnie zawisnąć nad tym wszystkim... Ojjjjjjj marzy mi się takie zupełne odmóżdżenie! Na razie radzę sobie jak mogę, moim sprawdzonym sposobem - czytaniem. Książka do łapki i odpływamy! Łapię chwile relaksu z książką w autobusie, przed zajęciami, gdzie tylko się da i już zauważam poprawę samopoczucia ;) Przejście do równoległej, książkowej rzeczywistości pozwala mi, chociaż na chwilę, zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Polecam wszystkim zalatanym takie zmiany "światów". Oczywiście o ile traficie na dobrą książkę, bo kiepska może tylko podwoić Waszą irytację otoczeniem :) A Wy jak na co dzień się odstresowujecie? Macie jakieś sprawdzone, szybkie sposoby, które nie wymagają porzucenia naprzykrzających się obowiązków? Ależ się dziś rozgadałam - szok :) Teraz jednak przejdźmy do sedna, a raczej serca notki - przepisu :) Dziś serwuję Wam porcję chińskich placuszków, które mimo iż są banalne w wykonaniu, zaskakują smakiem. Genialnie podkręcają nastrój w ciężki, wilgotny, listopadowy dzień :) Nic tylko szamać i czytać smakowite książki :)





Składniki:
3 szklanki mąki
1 szklanka gorącej wody
1 pęczek szczypiorku
ok 1 łyżki curry
pieprz
sól (odrobina)

Przepis:
Do mąki dodajemy przyprawy, zalewamy to wszystko gorącą wodą i dokładnie ugniatamy. Z gotowego ciasta formujemy kulkę, owijamy ją folią i wkładamy do lodówki na 30 minut. Wypoczęte i schłodzone ciasto dzielimy na 5, ewentualnie 6 równych części. Z każdej części formujemy kuleczkę, którą następnie rozwałkowujemy na cienki placuszek. Szczypiorek kroimy i posypujemy nim każdy placek. Teraz czas na najtrudniejszy do opisania element ;) Każdy placuszek (wraz ze szczypiorkiem) rolujemy jak naleśniki, zwijamy rulon w ślimaczka i takiego ślimaczka rozwałkowujemy na placek. Dzięki temu szczypiorek dostał się do wnętrza ciasta i nie będzie nam przeszkadzał podczas smażenia :) Po rozwałkowaniu wszystkich placków smażymy je na suchej patelni do zarumienienia i gotowe :)

środa, 21 listopada 2012

Rozgrzewająca zupa z cieciorki

Dni są coraz chłodniejsze, jakieś takie... smutne? Wychodzę z domu gdy jest ciemno, wracam w ciemnościach... Zdecydowanie tego nie lubię. Nie wiem jak Wam, ale mi energię na cały dzień daje słońce, a tak? Pozostaje mi tylko duża porcja muzyki i talerz pełen pyszności po powrocie do domku :) Dziś, na poprawę humoru i rozgrzanie wnętrza, proponuję Wam jedną z najpyszniejszych zup jaką jadłam, a jak wiecie nie jestem ich smakoszem ;) Jest gęsta, ale nie za bardzo, sycąca, ale lekka. Zimowy ideał :)





Składniki:
1 puszka cieciorki
4 szklanki wody
1 duża cebula
1/2 kostki naturalnego tofu
1/2 szklanki soku pomidorowego
2 ząbki czosnku
1 łyżka oliwy
200 g marchwi
2 łyżki sosu sojowego
2 kostki wegańskiego bulionu
oregano
bazylia
pieprz
sól

Przepis:
Tofu rozdrabniamy widelcem na drobne kawałeczki. Do garnka wlewamy oliwę, rozgrzewamy ją i wrzucamy posiekaną cebulę i czosnek. Podsmażamy wszystko przez kilka chwil, następnie wlewamy wodę, wrzucamy kostki bulionowe oraz drobno pokrojoną marchew, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy około 10 minut. Do zupy dodajemy sok pomidorowy, cieciorkę, sos sojowy, tofu i przyprawy. Gotujemy przez kolejne 10 minut. Odlewamy 2 szklanki zupy, miksujemy ją na gładką masę, następnie łączymy z resztą, chwilę podgrzewamy i podajemy przybraną świeżą bazylią ;)
 

poniedziałek, 12 listopada 2012

Drugie urodziny Roslinożerki :)! Konkurs!

Cały wczorajszy dzień spędziłam w pracy i zupełnie (wręcz na śmierć ;)) zapomniałam o tym, że 11 listopada, dwa lata temu, założyłam tego bloga! To już dwa lata weganizmu... SZOK! Dwa lata dzielę się z Wami moimi bardziej i mniej udanymi przepisami ;) W głębi serca marzę o tym, że swoimi bazgrołami zaskarbiłam sobie sympatię kilkorga z Was. Różnie bywało, notki czasem nie miały czasu się publikować, ale zawsze cieszyło mnie to, że mogę się z Wami podzielić porcją jedzenia na moim talerzu. Przez te dwa lata rozkręciłam się kulinarnie, moja pasja nabrała na sile. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że trochę się doszkoliłam i mam zamiar dostarczać Wam coraz smakowitszych inspiracji. Z okazji mojego święta przygotowałam dla Was konkurs :) Co będzie nagrodą? NIESPODZIANKA! Osoba, która zwycięży, otrzyma ode mnie paczkę niespodziankę, która, zapewniam Was, wywoła na jej twarzy ogromny uśmiech :) Gwarantuję, iż zawartość paczki będzie w pełni wegańska i kulinarna ;) Zachęceni? Czas na zasady :)




1. Polubcie moją stronę na facebook'u (jeżeli już jesteście moimi fanami, to bardzo się cieszę i dziękuję ;))
2. Zadanie konkursowe: Napiszcie dlaczego trafiliście na mojego wegańskiego bloga i opiszcie swoją największą kulinarną wpadkę oraz to jak z niej wybrneliście :)  Tak, tak! Czas przyznać się do błędów Kochani ;) Najciekawsza odpowiedź zostanie nagrodzona paczką NIESPODZIANKĄ ;)
3.Komentarze z odpowiedziami możecie dodawać pod tym postem do 19 listopada do godziny 20.00 :)
4. Wyniki zostaną ogłoszone 20 listopada w godzinach wieczornych :)


Z niecierpliwością czekam na Wasze opowieści i zaczynam pakować paczkę (ależ ona śliczna! ;D).
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam niespodzianki... Do działa Kochani :D!



środa, 7 listopada 2012

Jabłko i pigwa - duet idealny

Pisałam Wam już wcześniej, że w tym roku słoiki śnią mi się po nocach ;) Spiżarka cała w słoiczkach, wypełnionych po brzegi smakołykami w różnych kolorach. Ojjjjj tak... Mimo, iż aktualnie czas jest mi wydzielany na kartki, znalazłam wreszcie chwilę na zapełnienie, czekających na odrobinę ciepła, słoiczków. Oczywiście, jak to ja, jak już się zabrałam do pracy, to wyczarowałam cały gar ( nie garnek, a GAR) dżemu ;) Całe szczęście, że wyszedł przepyszny, inaczej skazana byłabym na samodzielne wszamanie 7 słoików. Jeżeli macie trochę czasu i chcecie stworzyć proste, ale smakowite smarowidło bułkowo- chlebowe, to łapcie kartki, spisujcie przepis i lećcie do kuchni!






Składniki:
4 duże pigwy
5 dużych jabłek
3/4 szklanki cukru
łyżka cynamonu
4 szklanki wody


Przepis:
Pigwę obieramy, dokładnie wycinamy gniazda nasienne i kroimy w ósemki. Do garnka wlewamy wodę, wrzucamy do niej pigwę i gotujemy do miękkości (bez przykrycia). Jabłka obieramy ze skórki, wykrawamy gniazda nasienne, następnie trzy z nich kroimy w dość drobną kostkę, a dwa pozostałe w większą. Gdy pigwa będzie już miękka, wyciągamy ją z wody i rozgniatamy widelcem. W tym czasie do pozostałej w garnku wody wrzucamy pierwszą część jabłek, tych drobniej pokrojonych. Gdy zauważymy, że już trochę zmiękły, dorzucamy rozgniecioną pigwę. Wszystko razem gotujemy około 5 minut. Następnie wsypujemy cukier, cynamon i dorzucamy resztę jabłek. Gotujemy około 7-8 minut. Wyparzamy słoiki ( u mnie było ich 7, ale różnej wielkości ;)), nakładamy do nich wrzący dżem, zamykamy, odwracamy (stawiamy na weczkach) i zostawiamy do wystygnięcia.

czwartek, 1 listopada 2012

Cherry Lady Muffins

Zbliża się ważny dzień, święto, rocznica, (tak jak u mnie:)), a może zwyczajnie macie apetyt na coś pysznego? Chcecie upiec coś wyjątkowego i wegańskiego? Muffinki Cherry Lady idealnie nadają się do misji specjalnych! Przygotowałam je na rocznicę dla Lubego, co skończyło się wszamaniem wszystkich i wyjadaniem reszty kremu z lodówki :D Jestem pewna, że będę wykorzystywać ten przepis przy innych okazjach, bo zwyczajnie mnie zachwycił. Zimny waniliowy krem, słodkie, mięciutkie, czekoladowe ciasto i aromatyczne wiśnie... Chyba nie muszę już nic mówić ;) Przepis inspirowany jest przepisem z bloga SISTERS' COOKING .

Musicie spróbować!




Składniki:
ciasto:
1 i 1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 szklanka kompotu z wiśni lub soku wiśniowego
3 łyżki kakao
1/3 szklanki oleju

krem:
1 budyń waniliowy (u mnie taki z cukrem)
1 szklanka mleka sojowego
1/3 szklanki cukru pudru
1/3 kostki wegańskiej margaryny
1 łyżeczka aromatu waniliowego
1 koktajl waniliowy slim figura 
1/3 szklanki gorącej wody

+ 1 szklanka wydrylowanych wiśni z kompotu :)

Przepis:
Łączymy składniki na ciasto, przelewamy do muffinkowych foremek i pieczemy przez 20 minut w 180 stopniach. Gotowe babeczki zostawiamy do wystygnięcia i zabieramy się za przygotowywanie kremu. Przygotowujemy budyń według instrukcji, jednak na połowie mleka ( u mnie 1 szklanka). Gotowy budyń odstawiamy do wystudzenia. Miksujemy cukier puder z margaryną, aż do uzyskania gładkiej masy. Koktajl zalewamy 1/3 szklanki gorącej wody, energicznie mieszamy i studzimy. Do jednej miski przekładamy zimny budyń, zimny koktajl, margarynę z cukrem i aromat waniliowy. Całość miksujemy do uzyskania gładkiej konsystencji, następnie odstawiamy do lodówki na około 30 minut. Muffiny przekrawamy na pół, nakładamy warstwę kremu, układamy połówki wiśni i składamy w całość :) Na wierzchu każdej babeczki robimy "kleks" kremu i dekorujemy muffinki wisienką :) Tak przygotowane babeczki przechowujemy w lodówce - zdecydowanie najlepiej smakują schłodzone :)!

piątek, 26 października 2012

Zapiekanka chrupanka

Dziś zapraszam Was na danie banalne, niewyrafinowane, proste, szybkie, należące do haniebnej grupy "fast food". Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - bo jest NIEZIEMSKO dobre! Zajadałam się dziś tą zapiekanką i stwierdziłam, że mogłabym zjeść nawet 5 porcji i nie miałabym dosyć. Jeżeli więc należycie do ludzi uwielbiających "szybkie dania", zapraszam dalej. Jeżeli jednak nie przepadacie, za niezbyt zdrowymi potrawami, to... również zapraszam dalej, bo ta wersja zapiekanki jest lżejsza i wartościowsza niż ta serwowana " na rogu" ;) Skuście się i Wy! Chrupcie, żujcie i mlaszczcie - każdemu należy się odrobina przyjemności, prawda ;)?



Składniki:
1 bagietka
1 mała zielona papryka
1 średnia cebula
5 pieczarek
3 łyżeczki keczupu
ok 50 wegańskiego sera- u mnie Cheezly mozzarella
oregano
bazylia
curry
sól

Przepis:
Bagietkę przecinamy wzdłuż, następnie każdą z obu części dzielimy na 3 mniejsze. Na każdy kawałek nakładamy ok 1/2 łyżeczki keczupu i rozsmarowujemy. Następnie posypujemy zapiekanki bazylią i oregano. Paprykę,cebulę i pieczarki kroimy w cienkie plasterki, układamy je na bagietce i posypujemy odrobiną soli. Ser ścieramy na grubych oczkach, nakładamy porcję na każdą z zapiekanek i posypujemy curry. Tak przygotowane zapiekanki wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i trzymamy w nim aż do rozpuszczenia się sera (ok 10-15 minut :))

czwartek, 18 października 2012

Roślinożerne inspiracje vol.2

Jesień wkroczyła w nasze życie bez skrupułów, bez zbędnych zapowiedzi. Nadszedł ten czas w roku, w którym w 99 przypadkach na 100, znajdziecie mnie z parującym kubkiem w ręce.


Kawa, kakao, herbata... Cokolwiek, byleby tylko ogrzać zmarznięte ręce i pozbyć się chłodu krążącego w mojej głowie.


Jesień to dla mnie czas przemyśleń, podsumowań i zmian. Nie wiem jak to się dzieje, ale dosłownie każdej jesieni odkrywam na nowo moc muzyki.


Może jest to jakiś mechanizm obronny mojego organizmu? Tylko dobra muzyka potrafi ponownie "wstawić" mnie na właściwe tory, w deszczowy, jesienny dzień. Słucham jej w domu, w autobusie, na ulicy. 


Czerpię z niej motywację i inspirację, również kulinarną. Gotowaliście kiedyś ze słuchawkami w uszach? Ja tak :) Jesienią przestawiam się z baterii słonecznej na muzyczną. Naładowana energią płynącą z piosenek, chcę gotować, śpiewać i tańczyć.



 Jeżeli mieszkacie w Poznaniu, nie zdziwcie się więc, gdy zobaczycie mnie na ulicy podrygującą i śpiewającą na cały głos ;) Oznacza to, że zaczęła się jesień i Roślinożerka szuka motywacji i inspiracji na kolejny dzień :)





A Wy jak sobie radzicie w przesileniem organizmu, jesienią i spadkiem energii? Gdzie poszukujecie jej dodatkowych źródeł? Może, tak samo jak ja, tańczycie na ulicach październikowego miasta :)? A może kochacie jesień i napawacie się jej złotym obliczem :)?

wtorek, 16 października 2012

Muffiny o miękkim, śliwkowym sercu

Hej ho! Pod pachę z jesienią by się szło ;)! Też Was dopadła jesienna chandra? A może skaczecie z radości, bo to Wasza ulubiona pora roku? Ja tam jakoś za jesienią nie przepadam i często poddaję się jej nostalgicznym nastrojom, których nie znoszę. Ale i na to mam sposób - upieczenie czegoś pysznego i zjedzenie tego ze smakiem ;) Dziś porcja takich właśnie jesiennych polepszaczy humoru. Jeżeli czujecie podły nastrój na zakręcie, to szybko biegnijcie do kuchni, upieczcie muffinkę o miękkim serduszku i rzućcie ją chandrze prosto w twarz! A resztę oczywiście zjedzcie sami ;)




Składniki:
2 szklanki mąki
1 i 1/2 banana
1/2 szklanki cukru
1 i 1/2 łyżeczka proszku
1 łyżka octu winnego
szczypta soli
1 szklanka mleka sojowego
75 ml oliwy
8 dużych śliwek
garść płatków typu crunchy :) 
1 łyżka cukru waniliowego

Przepis:
Zaczynamy od zabicia banana widelcem! Dusimy go i dobijamy aż wyzionie ducha ;P Bierzemy miskę, mieszamy w niej mąkę, sól, cukier i proszek do pieczenia. W suchych składnikach tworzymy dołeczek, wlewamy do niego wymieszane mleko, oliwę i ocet, a na koniec dodajemy martwego banana :) Mieszamy, niezbyt dbając o dokładność.  Gotową masę przekładamy do foremek. Do wnętrza każdej babeczki wkładamy ok 1/2 śliwki pokrojonej na drobne kawałeczki, następnie posypujemy je odrobiną płatków crunchy i cukru waniliowego. Pieczemy przez 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. 

wtorek, 9 października 2012

Smażona brukselka z nutą wina i musztardy

Od dziecka nie znosiłam brukselki. Kojarzyła mi się z taką bezsmakową "paćką", pływającą w przedszkolnej zupie.  Pamiętacie ten charakterystyczny zapach, który unosił się z takiej zupy? Bleeee... Skąd więc na moim talerzu brukselka? Mam silne postanowienie poszerzenia listy produktów, które wykorzystuję w kuchni. Jak każdy zaczęłam popadać w schematy żywieniowe, nieświadomie zmniejszać różnorodność jedzonych produktów. BASTA! Misja ODCZAROWYWANIE i POZNAWANIE ruszyła pełną parą, a na pierwszy ogień poszła znienawidzona brukselka :) Jestem z siebie dumna, bo już przy pierwszej próbie udało mi się zmienić nastawienie do tego warzywa i dzięki temu mogę uznać brukselką, za oficjalnie odczarowaną - odpicowaną ;)




Składniki:
0,5 kg brukselki
1 duża cebula
1/2 szklanki czerwonego wina
1/2 szklanki wody
2 łyżki oliwy
4 czubate łyżeczki musztardy
1 łyżka sosu sojowego
pieprz
sól

Przepis:
Brukselkę myjemy, obieramy i cienko kroimy. Cebulę kroimy w drobną kostkę i razem z brukselką wrzucamy na patelnię. Dolewamy wody i smażymy pod przykryciem ok 4-5 minut (co jakiś czas mieszając). Następnie dodajemy wino i znów smażymy pod przykryciem ok 4 minut. Ściągamy pokrywkę i odparowujemy "sos" przez około 3-4 minuty, aż do uzyskania prawie suchej patelni. Następnie doprawiamy brukselkę musztardą, sosem sojowym, solą oraz pieprzem i smażymy na oliwie do lekkiego zarumienienia. Gotowa brukselka powinna być lekko chrupiąca :)

wtorek, 2 października 2012

Roślinożerne inspiracje vol.1

Wspominałam Wam na facebook'u , że po głowie chodzi mi pomysł na nową rubrykę. Dzisiejszym postem mam przyjemność oficjalnie zaprosić Was do jej czytania, ale i współtworzenia. Co jakiś czas, na moim blogu, pojawiać będą się wpisy z szeroko pojętymi inspiracjami (w formie zdjęć), które czerpię ze świata kulinarnego i nie tylko. Będzie to świetna okazja żebyśmy trochę lepiej się poznali, porozmawiali przy wirtualnej kawie i ciastku oraz wymienili zdaniem na różne tematy :) Mam nadzieję,że pomysł Wam się spodoba, może nawet moje inspiracje udzielą się i Wam?

Ostatnimi czasy zaszczepił się we mnie "bakcyl" przetworów. Zakochałam się w słoiczkach, nakrętkach, naklejkach i samych zawartościach.



Marzy mi się spiżarka przepełniona suszonymi pomidorami, powidłami, dżemami, sosami, marynowaną papryką i innymi cudeńkami. Wszystko w iście hollywoodzkim, cukierkowym stylu.


 

 Od zawsze miałam słabość do tzw. chomikowania rzeczy i chyba ta tendencja przeniosła się właśnie na kulinarną strefę mojego życia ;) Ale czy można przejść obojętnie obok tak pięknie zapakowanych pyszności?





Już widzę siebie, podczas morderczej, zimowej sesji, z ciepłym kubkiem w ręce... a tam, w tym kubeczku, spokojnie czeka sobie na mnie herbata z dodatkiem konfitury własnej roboty. Oczywiście już po pierwszym łyku, tamta przyszła ja, niemal od razu wraca do pracy, pełna sił i chęci - pomarzyć zawsze można ;)


 A co Wy myślicie o przetworach? Macie jakieś sprawdzone przepisy, których używacie od lat? 
Co chomikujecie na zimowy czas :)? Czy dbacie o swoje słoiczki  i wygląd waszych spiżarni?

środa, 26 września 2012

Bułeczki z pieczarkowym wnętrzem :)

Przepis od początku do końca dedykowany mojemu Lubemu :) W okolicach mojej uczelni jest piekarnia, która serwuje takie właśnie bułeczki. Jest to jedna z ulubionych przekąsek mojego wybranka, dlatego też postanowiłam odtworzyć ten smak w domu. Trochę się bałam, bo to pierwsze bułki w moim życiu, ale dałam radę ;) Od razu uprzedzam,że to dość pracochłonny przepis, ale warto! Bułeczki zniknęły w zastraszającym tempie, nawet nie zdążyły dobrze przestygnąć ;)  Lećcie do sklepu i zapieczarkujcie swoją kuchnię ;)!



Składniki:
ciasto:
1/2 kg mąki
1/2 szklanki mleka sojowego
1/2 szklanki letniej wody
2 łyżki oleju
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
25 g świeżych drożdży

farsz:
1/2 kg pieczarek
3 średnie cebule
1 i 1/2 łyżki oleju
pieprz
sól

Przepis:
Mieszamy mleko z wodą i cukrem, następnie rozpuszczamy w nim drożdże. Roztwór odstawiamy na 20-30 minut w ciepłe miejsce.
Do mąki dodajemy sól, roztwór z drożdży oraz olej. Wyrabiamy ciasto, formujemy kulę, obsypujemy ją mąką i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę.
W czasie gdy ciasto rośnie, zabieramy się za przygotowywanie farszu. Pieczarki obieramy i kroimy w plasterki. Cebulę kroimy w piórka i szklimy na patelni. Pod koniec podsmażania dodajemy pieczarki oraz olej, przykrywamy patelnię i wszystko razem dusimy. Gdy pieczarki zmiękną, doprawiamy do smaku solą i pieprzem, następnie zostawiamy farsz do przestudzenia.
Gotowe ciasto dzielimy na 11 części. Każdą z nich rozwałkowujemy na okrągłe placuszki (nie mogą być zbyt cienkie). Na każdy z placków nakładamy dużą ilość farszu ( nie żałujcie sobie ;)), zawijamy dwa brzegi ciasta do środka, kolejne dwa zawijamy pod spód i odwracamy gotową bułeczkę. Bułeczki układamy na blaszce łączeniami do dołu.
Pieczemy przez około 20-30 minut w temperaturze 50 stopni, następnie podkręcamy piekarnik do 190 stopni i zostawiamy bułeczki na około 20 minut :).
Nie martwcie się tym,że bułeczki wydają się twarde, po wyjęciu z piekarnika ciasto zmięknie :)

piątek, 21 września 2012

Kulinarny konkurs z FEMI :)

Mój blog poświęcony jest kuchennej stronie życia, jednak jak każda kobieta, codziennie dbam o swój wygląd. Znalezienie dobrych, "czystych" kosmetyków nie jest łatwe, jednak pojawia się coraz więcej firm rozumiejących potrzebę dbania o siebie bez szkodzenia innym. Jedną z firm godnych polecenia jest Laboratorium FEMI. Ostatnio miałam okazję przetestować na sobie kilka kosmetyków ich produkcji i szczerze je polecam. Niestety produkty pochodzą z wysokiej półki cenowej, co może być dla niektórych dużą przeszkoda. Jeżeli jednak szukacie dobrego produktu i chcecie raz na jakiś czas rozpieścić Wasze ciało, to polecam z całego serca :) A teraz czas na obiecany konkurs! Nagrodą jest książka "Zmysłowe ciało" wydana przez FEMI. Znajdziecie w niej wiele przydatnych porad oraz inspiracji do obudzenia w swoim ciele kobiecości i piękna ;) Oprócz tego przewidziana jest jeszcze mały, Roślinożerkowy upominek- niespodzianka :)


 

Jak zdobyć nagrodę ? 

1. Polub stronę FEMI na facebook'u - http://www.facebook.com/LaboratoriumFEMI
2. Polub Roślinożerkę na facebook'u (jeżeli już to zrobiłeś, to baaaardzo się cieszę i dziękuję :))
3. Przyrządź, ugotuj, upichć danie, którego składniki, witaminy w nich zawarte, mają bardzo dobry wpływ na nasze ciało i jego wygląd :)
4. Do 28 września, do godziny 21.00 prześlij przepis i krótki opis na mojego maila - alexanderka@autograf.pl
5. Z niecierpliwością czekaj na wyniki, które pojawią się 29 września w godzinach wieczornych :)

Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w konkursie i już nie mogę się doczekać Waszych propozycji :)! Ten konkurs to świetna okazja, aby wprowadzić do swojego jadłospisu kilka nowych dań, które nie tylko dobrze smakują, ale i mają dobroczynny wpływ na nasze zdrowie i urodę ;)

niedziela, 16 września 2012

Ziemniaki skąpane w ziołach i winie

Wiem,że długo mnie nie było, nawet trochę mi za to wstyd. Tak jak zapowiadałam, wyjechałam na upragnione wakacje do Warszawy, ale o tym innym razem, w osobnej, relacyjnej notce :) Niestety po powrocie okazało się,że internet odmówił współpracy, co dodatkowo wydłużyło moja nieobecność. Walka z łączami nadal trwa, mam jednak nadzieję,że niedługo wszystko wróci do normy. Dziś mam dla Was przepis na PRZEPYSZNE ziemniaczki, które uwiodą każdego. Bałam się,że trochę przekombinowałam, jednak gdy spróbowałam pierwszej porcji "umarłam" i od razu poszłam po dokładkę ;) Lećcie więc do kuchni i wyczarujcie ziemniaczane pyszności!




Składniki:
3 duże ziemniaki
1 duża cebula
4 łyżki kukurydzy
50 ml czerwonego wina (najlepiej słodkiego)
6-7 liści świeżej bazylii
2-3 łyżeczki mięty
1 łyżeczka rozmarynu
2 łyżeczki suszonej bazylii
1 łyżeczka lubczyku
pieprz
sól

Przepis:
Ziemniaki obieramy, kroimy w kosteczkę i gotujemy do "twardej miękkości" (już tłumaczę: ziemniaki muszą być jeszcze trochę twarde,aby podczas podsmażania się nie rozpadały). W tym czasie kroimy cebulę i "złocimy" ją na patelni.. Gotowe ziemniaki dokładamy do cebuli, doprawiamy i razem smażymy. Gdy zauważymy, że ziemniaki zaczynają się rumienić, wlewamy wino i smażymy aż do jego całkowitego wyparowania.



niedziela, 2 września 2012

Królewskie śniadanie z nutką lawendy

Czasami, gdy mam na to czas, lubię zaserwować sobie iście królewskie śniadanie. Sycące, aromatyczne, łączące świeżość i energiczność typową dla posiłku "startowego". Tym razem miałam ochotę na coś na ciepło, na coś, co rozgrzałoby mnie na resztę dnia. Jeżeli lubicie konkretne śniadania, dające energię na kilka godzin, ta propozycja jest właśnie dla Was :)



Składniki:
1 szklanka mleka sojowego
5- 6 łyżek płatków ryżowych
1/2 łyżeczki suszonej lawendy
2 łyżeczki wiórków kokosowych
1 jabłko
1 garść płatków zbożowych
1 łyżeczka cynamonu 
1 łyżeczka cukru waniliowego
szczypta kakao

Przepis:
Mleko wlewamy do garnuszka, dodajemy do niego cukier, lawendę, wiórki kokosowe i płatki ryżowe. Gotujemy tak długo, aż masa zgęstnieje. Jabłko obieramy, kroimy w kosteczki, przyprawiamy cynamonem i prażymy na patelni do miękkości. Lekko przestudzony ryż przekładamy do miseczki, posypujemy płatkami zbożowymi, następnie nakładamy prażone jabłuszka i oprószamy wszystko odrobiną kakao. Wcinamy na ciepło słuchając relaksującej muzyki :)


piątek, 31 sierpnia 2012

Aromatyczne placki ziemniaczane prosto z piekarnika

Jestem ogromną fanką placków ziemniaczanych, jednak przeraża mnie ilość tłuszczu, w jakiej są one smażone. Mam uczulenie na potrawy, które pachną, smakują i ociekają olejem. Z tych względów nigdy nie jadałam kupnych placków, po przejściu na weganizm tym bardziej. Nie zmienia to jednak faktu, że od czasu do czasu skuszę się na zrobienie placuszków, mimo szczerej nienawiści do tarcia ziemniaków i cebuli (niestety nie posiadam sprzętów wspomagających w tym zakresie ;)). Chęć zminimalizowania ilości potrzebnego oleju, doprowadziła mnie do tego eksperymentu. Efekt? Nie taki jak zamierzałam, ale i tak PRZEPYSZNY! Placki nie przypominają wyglądem tych standardowych, są cieńsze, jaśniejsze, delikatniejsze i mniej chrupiące, jednak ich smak rewanżuje te drobne niedoskonałości :) Najlepiej smakują bez żadnych dodatków i ubarwień. Tarki w dłoń i do boju ;)!



Składniki:

750 g ziemniaków (około 5 średnich ziemniaków)
1 duża cebula
2 łyżki mąki
2 łyżeczki majeranku
4 łyżki szczypiorku
1/2 łyżeczki ostrej papryki
1 łyżeczka bazylii
1 łyżeczka oleju
pieprz
sól

Przepis:

Ziemniaki obieramy i trzemy na dużych oczkach. Cebulę również obieramy i trzemy na małych oczkach. Łączymy ziemniaki z cebulą, dodajmy mąkę, szczypiorek i przyprawy, następnie wszystko dokładnie mieszamy. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia, który smarujemy cieniuteńką warstwą oleju. Łyżką nabieramy ciasto i formujemy cienkie placuszki na blaszce. Pieczemy przez 20-30 minut w temperaturze 200 stopni.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Tarta cynamonowa z jabłkami i śliwkami + wyniki konkursu!

Zapewne czekacie w napięciu na wynik, dlatego od nich rozpocznę dzisiejszy post:) Ogłaszam, iż zwycięzcą  jest... Tadam, tadam! Kikimora ! Wybrałam tę propozycję, ponieważ idealnie wpasowała się w moje aktualne zachcianki smakowe, na co wskazuje również dzisiejszy przepis :) Dziękuję wszystkim za udział i wspaniałe inspiracje kulinarne! Kikimorę proszę o kontakt i podanie adresu do wysyłki.
Po tym miłym wstępie czas na jeszcze milszy przepis :) Tak jak już wspominałam smaki pierniczkowo- świąteczne uaktywniły się teraz w moim menu. Zawsze byłam fanką cynamonu, teraz jednak mój organizm wykazuje na niego szczególne zapotrzebowanie. Tarta została upieczona spontanicznie, jednak efekt okazał się nadzwyczaj zadowalający, dlatego też postanowiłam podzielić się z Wami przepisem :)




Składniki:
1 opakowanie ciasta francuskiego
3 średnie jabłka
3-4 śliwki
1 i 1/2 łyżki cukru waniliowego
1 i 1/2 łyżeczki cynamonu

Przepis:
Tartownicę wykładamy ciastem francuskim. Resztę ciasta, która nam zostanie, kroimy na paski o grubości ok 1,5- 2 cm. Jabłka obieramy, kroimy w kostkę, wrzucamy do miski i mieszamy z 1 łyżeczką cynamonu i 1 łyżką cukru waniliowego. Śliwki kroimy w paseczki i dodajemy do jabłek. Owoce przekładamy do formy, na koniec posypujemy je odrobiną cynamonu i cukru. Paski ciasta przyklejamy "na wodę" do brzegów spodu, tak aby utworzyły kratkę. Gotowe ciasto posypujemy cynamonem i resztą cukru. Pieczemy przez 15- 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Konkurs lodowy - Roślinożerkowy :)

Z okazji przekroczenia magicznego progu 500 fanów, zapraszam Was na konkurs. Pewnie myślicie teraz : hmmmm... konkurs lodowy... Pewnie trzeba przygotować jakiś specjalny lodowy przepis. Ha ha! Zaskoczę Was. To nagroda, a nie sam konkurs, idealnie wpasowała się w otaczającą nas, upalną aurę. Oto i one, najprawdziwsze pucharki lodowe, które tak bardzo mnie zachwyciły, iż zakupiłam jeden zestaw dla siebie, a drugi dla Was :)



Musicie przyznać,że pucharki są śliczne! W skład konkursowego zestawu wchodzą dwie miseczki i dwie łyżeczki. Czas na zasady konkursu.

Aby wziąć udział w konkursie należy :

1. Polubić moją stronę na facebooku (jeżeli już ją lubicie, to ten punkt Was nie dotyczy :))
2. W komentarzu pod postem napiszcie co podalibyście w tych bajecznych pucharkach.

I to tyle. Proste, prawda? Jest tylko jedna, ważna zasada. Wszystkie zgłaszane przepisy/propozycje MUSZĄ BYĆ WEGAŃSKIE. Wygra najciekawsza i najbardziej intrygująca odpowiedź :) Na zgłoszenia czekam do 26 sierpnia, do godziny 20.00. Wyniki ogłoszę 27 sierpnia w godzinach wieczornych. Z niecierpliwością czekam na Wasze pomysły. Powodzenia :)!