A liczba wyświetleń ciągle rośnie ^^!

sobota, 31 grudnia 2011

Piernik nad piernikami i kolejne nienoworoczne postanowienia

 I tak minął cały rok... Czy tylko ja nie lubię sylwestra? Zawsze targają mną sprzeczne emocje... Ale dziś mam zamiar dobrze się bawić i mieć gdzieś przemyślenia mojego, starego już mózgu :) Na zakończenie roku poczęstuje Was moim świątecznym piernikiem, który podbił podniebienia biesiadujących na dwóch Wigiliach :) Mam nadzieję,że i Wasze podbije!

Składniki:
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1/2 kostki wegańskiej margaryny
2 łyżki dżemu z owoców leśnych
pół łyżeczki sody
pół łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka mleka sojowego
1/2 opakowania przyprawy do piernika
1 duża garść suszonej żurawiny
2 łyżki (około) powideł śliwkowych
sok z cytryny

Przepis:
Mieszamy wszystkie suche składniki, osobno łączymy mokre (oprócz powideł śliwkowych, natomiast margarynę rozpuszczamy na małym ogniu). Wszystkie składniki mieszamy razem i wlewamy do formy. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na około 35 minut. Wyciągamy nasz piernik i pozostawiamy go do wystygnięcia. Chłodne ciasto przekrawamy na dwie równe części, smarujemy je powidłami i ponownie łączymy ciasto w całość. Tak gotowy piernik musi troszkę poleżeć, aby powidła dość spójnie połączyły obie połówki  (mój przez pośpiech się pokruszył...)Po jakiś 30 minutach spokojnie można już kroić i podawać nasze cudo:)

 Postanowiłam (jako, że nowy rok już nadchodzi) skonfrontować się z moimi postanowieniami na lepsze jutro, którymi podzieliłam się z Wami w zeszłym roku :) Ciekawe czy udało mi się coś zdziałać?
1. Lepiej okazywać uczucia (zwłaszcza mojemu Lubemu :*) - hmmm... myślę,że jest lepiej,ale dążę do doskonałości :D
2. Doceniać to co mam (chociaż czasem jest ciężko)- nadal klapa :(
3. Schudnąć 5kg ( już się boję...)- i niestety strach był tutaj na miejscu. Bywało super, ale koniec końców, waga minimalnie drgnęła...Walka trwa :)
4. Rozwinąć swoje kulinarne pasje i zwiększyć liczbę postów :)- pasje super, ale z postami zawaliłam...wiem.
5. Zakupić większą liczbę silikonowych foremek do Muffinów (a nie mówiłam :P? To obsesja już ^^) i książki kulinarne w wegańskim klimacie- foremek mam już tyle,że mogę piec dla wojska, co zaś do książek, to kolekcja się powiększyła, ale mi zawsze mało :)
6. Zaliczyć ten rok na studiach (jak ja tego pragnę !)- tadam! Sukces :D Teraz walczę o kolejny rok...
7. Nauczyć się języka migowego- sukces! Całkiem nieźle już migam :) Teraz czas zostać tłumaczem!

A co w tym roku? Zapewne chcę dokończyć to co zaczęłam i to co widać w powyższych punktach. Poza tym:
8. Napisać fascynującą pracę licencjacką, która powali komisję i promotora na kolana :)
9. Zgromadzić większą ilość pomocy dydaktycznych (nowa obsesja )
10. Zachomikować sporą sumę na wyprowadzkę
11. Zrealizować projekty, które się tworzą w mojej głowie i głowach innych ludzi
 I to chyba tyle :) A jak Wasze zeszłoroczne plany?

Życzę Wam wspaniałej, wegańskiej, niewystrzałowej (fajerwerki) zabawy :*!

sobota, 24 grudnia 2011

Korzennie ciasto z jabłkami

Znów dłuuuuga przerwa w postach. Mogę za nią tylko przeprosić! Staram się, ale zalatana jestem i nie mam czasu wstawiać przepisów, czasem nawet zapominam o fotografowaniu swoich dzieł...Sporo przepisów nagromadzi się po Świętach, mam więc nadzieję,że uda mi się nimi z Wami szybko podzielić :) Dziś  przepis na ciasto, które zrobiłam już dość dawno, ale które zdecydowanie warto powtórzyć :)

Składniki:
2 szklanki mąki
1 szklanka mleka roślinnego
3/4 szklanki cukru
2 jabłka
1 łyżka kakao
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki imbiru
2 łyżeczki cynamonu
10 goździków
1/4 szklanki wody


Przepis:
Jabłka obieramy ze skórki, ćwiartujemy, usuwamy gniazda nasienne  i następnie kroimy je na plasterki o grubości ok 1 cm. Goździki zalewamy wrzącą wodą (1/4 szklanki) i odstawiamy na ok 5 minut.  Wyławiamy goździki, a przestudzony napar dodajemy do mokrych składników. Mieszamy wszystkie suche składniki, następnie łączymy je z mokrymi. Połowę gotowego ciasta wlewamy do formy i układamy na jego wierzchu warstwę jabłek. Dolewamy resztę ciasta i dekorujemy je resztą plasterków. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na ok 35 minut.


WESOŁYCH, WEGAŃSKICH ŚWIĄT :)!

niedziela, 4 grudnia 2011

Kotlety z czerwonej fasoli

Gdy w lodówce brak produktów, a szafki świecą pustkami, wystarczy wygrzebać z tajnych skrytek puszkę fasoli i wyruszyć w świat fantazji :) Przepis z serii "zrób coś z niczego". Mam nadzieję,że przyda Wam się w sytuacjach podbramkowo-głodowych :)

Składniki:
1 puszka czerwonej fasoli
1 duży ziemniak (lub dwa średnie)
1 średnia cebula
sproszkowana słodka papryka
sproszkowana ostra papryka
1 łyżeczka oleju
3 łyżki mąki
oregano
bazylia
pieprz
sól

Przepis:
Czerwoną fasolę odcedzamy, rozgniatamy widelcem i doprawiamy odrobiną soli. Ziemniaki obieramy, podgotowujemy do miękkości, czekamy aż trochę wystygną i również rozgniatamy. Cebulę kroimy i podduszamy na łyżeczce oleju. Wszystkie składniki łączymy, dodajemy sproszkowaną słodką i ostrą papryką, oregano, bazylię, sól i pieprz. Masę dokładnie mieszamy i ręką formujemy małe kotleciki, które obtaczamy w mące. Gotowe kotlety smażymy na odrobinie oleju do zarumienienia.

SMACZNEGO :)!

niedziela, 27 listopada 2011

Wyniki urodzinowego konkursu !

Na ten moment wszyscy czekali (przynajmniej Ci, którzy wzięli udział w konkursie )... Po burzliwej naradzie wojennej, wypróbowaniu przepisu i zachwyceniu się nim, wyłoniony został zwycięzca... Kto nim jest? Jaki przepis wygrał? <werble> Wygrywa : laktoowo! Uzasadnienie jest proste :) Sernik jest przepyszny i zdecydowanie dorównuje mojemu ulubionemu tofurnikowi. Gratuluję odwagi, nie łatwo bowiem pokonać moje ulubione przepisy :)! A oto i zwycięski przepis:

Sernik pieczony:
- 125g herbatników wegańskich graham, połamanych,
- 4 łyżki roślinnej margaryny, roztopionej,
- 1/3 szklanki pokrojonych daktyli (bez pestek),
- 4 łyżki soku z cytryny,
- skórka z 1 cytryny,
- 3 łyżki wody,
- 350 g twardego tofu,
- 2/3 szklanki soku jabłkowego,
- 1 banan rozgnieciony,
- 1 łyżeczka aromatu waniliowego,
- 1 mango wypestkowane i pokrojone.
1. Lekko wysmarować margaryną okrągłą foremkę do pieczenia o średnicy 18cm.
2. W misce wymieszać razem pokruszone krakersy i rozpuszczoną margarynę. Ubić całość na dnie formy.
3. Do garnka wrzucić daktyle, skórkę i sok z cytryny oraz wodę i doprowadzić do wrzenia. Gotować na małym ogniu przez 5 minut a następnie rozgnieść widelcem.
4. Całość wrzucić do miksera lub robota kuchennego razem z tofu, sokiem jabłkowym, bananem i aromatem. Zmiksować na gęste i gładkie puree.
5. Wylać puree na krakersy.
6. Wstawić do rozgrzanego piekarnika 180 stopni na 30-40 minut, aż lekko się zrumieni. Odstawić do ostygnięcia, następnie schłodzić dokładnie przed podaniem.
7. Pokrojone mango wrzucić do blendera i zmiksować na gładką masę. Podawać jako sos razem z sernikiem.
WARIANT ---> zamiast twardego tofu, można użyć miękkiego, nadającego delikatniejszą konsystencję. Zastygnięcie zajmie 40-50 minut.

Przepraszam za brak zdjęć, jednak aparat odmówił posłuszeństwa. Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w konkursie i przesłanie świetnych przepisów! Laureatkę proszę o kontakt mailowy  i podanie danych do wysyłki :) Wygrana niedługo przyfrunie do Ciebie pocztą :)!

piątek, 11 listopada 2011

Urodziny Roślinożerki - konkurs

Dziś Święto Niepodległości, ale i moje wewnętrzne święto. Dokładnie rok temu założyłam tego bloga, po dwutygodniowym wypróbowaniu swych sił w weganizmie. Dziś wiem,że była to jedna z moich najlepszych decyzji! Dieta wegańska służy mojej fizyczności, ale i psychice. Wyniki badań są bardzo dobre, humor mi dopisuje i jestem dumna z tego,że swoim życiem mogę coś zmienić. Przez ten rok poznałam też wielu wspaniałych ludzi, którzy ciągle zadziwiają mnie swoją życzliwością. Roślinożerka jest teraz szczęśliwszą dziewczyną :) Zdecydowanie polecam Wam bycie Weganinem :D Sama przyjemność!

Z okazji pierwszego jubileuszu przygotowałam dla Was konkurs :) Przez ten rok zdążyliście mnie już trochę poznać, może nawet polubić :)? Stąd pomysł na konkurs. Wymyślcie, bądź dopasujcie przepis (koniecznie wegański), który według Was idealnie pasuje do mojego stylu gotowania lub do klimatu tego bloga :) Jak wziąć udział w konkursie? Wystarczy wysłać maila z przepisem i uzasadnieniem swojego wyboru, na adres alexanderka@autograf.pl i zgłosić swoje uczestnictwo w komentarzu pod tym postem . Na zgłoszenia czekam do 20 listopada! Zwycięski przepis zostanie przeze mnie wypróbowany i umieszczony na blogu, natomiast zwycięzca otrzyma książkę J.Oliviera i małą "roślinożerkową" niespodziankę :)!

Zapraszam Was do wzięcia udziału w konkursie i z niecierpliwością czekam na Wasze pomysły :)!

środa, 9 listopada 2011

Zapiekany placek z ziemniaków

Dziś polecam Wam przepis na zupełnie inne podejście do znanych placków ziemniaczanych. Wychodząc właśnie od ich receptury postanowiłam poeksperymentować i wyszedł mi pięknie pachnący, rumiany placek z ziemniaków z chrupiącą skórką :) Może i Was zauroczy :)?

Składniki:
4 duże ziemniaki
2 średnie cebule
1 łyżeczka oliwy
1 łyżka mąki
pęczek szczypiorku
pieprz
sól

Przepis:
Ziemniaki gotujemy do miękkości. Cebulę kroimy i podsmażamy na patelni na łyżeczce oliwy. Ugotowane ziemniaki rozduszamy, dodajemy do niego zeszkloną cebulę i pokrojony szczypiorek. Masę doprawiamy solą i pieprzem, następnie dokładnie mieszamy. Silikonową formę wysypujemy na dnie mąką (wzmacniamy w ten sposób spód, który z racji ciężkości ziemniaków może nie wytrzymać :))  i nakładamy masę, ubijając ją łyżeczka, tak aby postał gładki placek. Formę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni na ok 20 minut. Placek podajemy na ciepło, z odrobiną soli i pokrojonym szczypiorkiem.

środa, 2 listopada 2011

Pomysłowe kotleciki cieciorkowe

Na dworze coraz chłodniej,a nam coraz bardziej chce się jeść. Zaczynamy preferować ciepłe dania, strawne i sycące rośliny strączkowe, zupy i pełnoziarniste produkty. Mój organizm zaczął intensywnie domagać się buraków (obłęd trwa już prawie dwa tygodnie) , ziemniaków i kotlecików. Ponieważ dwa pierwsze przysmaki jadam w wersji klasycznej, podzielę się z Wami przepisem na kotleciki.

  Składniki:
1 puszka cieciorki
3 ziemniaki
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
garam masala
3 łyżki mąki
kurkuma
curry
pieprz
sól

 Przepis:
Ziemniaki gotujemy do miękkości. Pół cebuli drobno siekamy, natomiast drugą połówkę ścieramy na najmniejszych oczach. Czosnek rozgniatamy i drobno siekamy. Cieciorkę odsączamy i rozcieramy. Staramy się żeby połowa groszku była cała, a druga połowa była dokładnie roztarta. Ugotowane ziemniaki studzimy i rozcieramy. Wszystkie składniki delikatnie mieszamy, aż do powstania jednolitej masy.Masę doprawiamy, łyżką formujemy kotleciki, które obtaczamy w mące i smażymy na małej ilości oleju.

środa, 26 października 2011

Słoneczne risotto

Za oknami szaro, buro... Wychodzimy z domu gdy jest ciemno, wracamy gdy zapada zmrok... Słońca coraz mniej... I dlatego warto zafundować sobie porcję słońca na obiad :) Słoneczne risotto swym kolorem rozjaśni Wasze, przydymione szarością pogody, twarze :) Risotto to otrzymało mój "pogodny" certyfikat, więc jeżeli nie zadziała, to z zażaleniami zgłaszajcie się do mnie :D

Składniki:
1 woreczek ryżu
50 g czerwonej fasoli
50 g kukurydzy
1 średnia cebula
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka curry
pieprz
sól

Przepis:
Ryż dokładnie płuczemy w zimnej wodzie. Do garnka wlewamy niewielką ilość wody, tak aby przykryła powierzchnię ryżu. Zagotowujemy wodę i wrzucamy do niej ryż. Czekamy aż ryż wsiąknie cały płyn i dolewamy kolejną porcję wody, według poznanej zasady. Dolewamy wodę tak długo (porcjami), aż ryż będzie w miękki. Cebulę kroimy i podsmażamy na patelni na małej ilości oleju. Zeszkloną cebulkę, wraz z kukurydzą i fasolką dodajemy do ryżu. Całość doprawiamy kurkumą, curry, pieprzem i solą i podsmażamy razem około 5 minut. Podajemy na ciepło :)

SMACZNEGO :)!

wtorek, 18 października 2011

Ulubiona wersja tofucznicy

Kolejne zawirowania i przerwy w blogowaniu. Strasznie dużo rzeczy zajmuje mi ostatnio czas, stąd takie przesunięcia w dodawaniu postów. Cały czas gotuję, więc nie martwcie się, dostawy przepisów będą, ale może trochę nieregularne :D Dziś przepis na danie "klasyczne", które każdy zapewne zna. W ostatnim czasie to właśnie tofucznica ratuje mi życie (tofu zawsze mam w domu, do tego jest to bardzo szybka potrawa). Zapraszam do rozsmakowania się w mojej ulubionej wersji tofucznicy :)!

Składniki:
1 kostka naturalnego tofu
1 średnia cebula
5 małych pieczarek
1 łyżeczka oliwy
kurkuma
curry
pieprz
sól

 Przepis:
Cebulę i pieczarki obieramy i kroimy w paski. Rozgrzewamy oliwę na patelni i wrzucamy na nią cebulę i grzyby. Tofu odsączamy z wody i rozdrabniamy je widelcem na "mus". Wiem,że może to brzmieć kosmicznie, więc wytłumaczę ten mechanizm dla początkujących tofużerców :) Wystarczy naciskać widelcem (jego ząbkami) na brzeg tofu i tym samym "zdrapywać" jego cienkie warstwy. Rozdrobnione tofu wrzucamy na patelnię. Doprawiamy duużą szczyptą kurkumy, łyżeczką curry, odrobiną pieprzu i solą do smaku. Tofucznicę jeszcze chwilkę podsmażamy i podajemy na gorąco :)

Jeżeli jeszcze nie próbowaliście tego "dziwa", to koniecznie zakupcie tofu i zacznijcie swoją przygodę z tofucznicą! Wstyd się przyznać, ale ja dopiero niedawno jej zakosztowałam.
Nie popełniajcie mojego błędu :D!

sobota, 8 października 2011

Muffiny czekoladowo-bananowe

Jesień zawitała do nas już na dobre... Wiem,że wiele osób przepada za tą porą roku, ja jednak zdecydowanie do nich nie należę. Owszem, złota, ciepła jesień ma swój urok, ale deszcz, wiatr i zimno skutecznie pozwalają mi o tym zapomnieć. Chłód za oknem powoduje,że coraz częściej wzywa mnie piekarnik, a to jak wiadomo, grozi powiększeniem rozmiaru ubrań... No nic :) Mając to w nosie, zamieszczam dziś przepis na coś smakowitego i zdecydowanie słodkiego. Idealna przekąska do herbaty :)!

Składniki:
2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
6 łyżeczek oleju
1 szklanka mleka roślinnego
1/2 tabliczki gorzkiej czekolady
2 łyżki kakao (gorzkiego)
2 banany
1 łyżeczka aromatu waniliowego

Przepis:
Czekoladę kruszymy na małe kawałki, banana kroimy na dość grube plastry i odkładamy je na bok wraz z czekoladą. Resztę składników dzielimy na dwie kategorie: mokre i suche. Mokre składniki dodajemy do suchych i dokładnie mieszamy. Do foremek wkładamy po kawałku banana, następnie wlewamy ciasto. Na koniec posypujemy babeczki pokruszoną czekoladą. Tak gotowe babeczki wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 15 minut.

poniedziałek, 3 października 2011

Zielone, urodzinowe ciasto "żelkowo-kiwiowe"

Ponieważ liczne okoliczności zmuszały mnie do wysłania piekarnika na urlop, pierwszy pretekst do upieczenia ciasta (urodziny mego Lubego) spowodował wybuch fantazji twórczej. Niestety, jak to z nadmiarem pomysłów bywa, nie mogłam się zdecydować... Ostatecznie padło na połączenie 2 przepisów. Wyszło smakowite i kuszące, tak więc próbujcie :D


Składniki:
2 szklanki mąki krupczatki
1/2 kostki wegańskiej margaryny
3/4 szklanki cukru
2 szklanki mleka sojowego
2 łyżki cukru
1 opakowanie budyniu żelkowego
1 dojrzałe kiwi

Przepis:
Mieszamy mąkę i cukier. Margarynę rozpuszczamy i dodajemy do suchych składników. Wyrabiamy ciasto, owijamy je folią spożywczą i chowamy na 30 minut do lodówki. Budyń robimy według instrukcji na opakowaniu (pół litra mleka i 2 łyżki cukru) :) Kiwi obieramy i kroimy w plasterki. Wyjmujemy ciasto z lodówki, rozwałkowujemy je i wykładamy nim formę (tak, aby brzegi również były oblepione ciastem). Nakłuwamy ciasto widelcem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok 25 minut. Gotowe ciasto zostawiamy do przestygnięcia. Letnią ciastkową "formę" wypełniamy budyniem, a wierzch dekorujemy plasterkami kiwi. Ciasto wkładamy do lodówki i podajemy po całkowitym przestygnięciu.

sobota, 24 września 2011

Idealny sos do naleśników

Przyznam się szczerze,że ten przepis jest trochę przeterminowany (czekał na opublikowanie ponad miesiąc)... Ale może komuś się przyda :)? Mnie osobiście ten sosik zachwycił. Jest słodki, owocowy i wprost genialny w połączeniu z pancake'sami :) Idealny na pożegnanie z latem, które właśnie bezczelnie nas opuściło...

Składniki: 

1 dojrzałe mango
2 brzoskwinie
2 nektarynki
1 łyżka mleka sojowego
1/2 łyżeczki cukru

Przepis:
Owoce myjemy i osuszamy. Mango obieramy ze skórki i razem z nektarynkami i brzoskwiniami, kroimy na małe kawałki. Dodajemy mleko i cukier i miksujemy.

Teraz wystarczy usmażyć górę pancake'sów i wcinać ile popadnie :D

Smacznego!

niedziela, 18 września 2011

Rozszerzona relacja na życzenie :) cz. 2- Warszawa












Nadszedł wreszcie czas na drugą część relacji. Załamałam się trochę, ponieważ nadmiar obowiązków (kurs,praktyki, no i dodatkowo choroba), całkowicie pozbawił mnie czasu na pisanie notek na blogu... Staram się jednak, czego dowodem jest ta notka, która powstaje na raty :D Mam nadzieję,że wybaczycie mi tą długą nieobecność. Zapraszam na wegańską podróż po Warszawie!
W stolicy spędziłam prawie 3 dni, co w zupełności starczyło na odszukanie i tak wielu wspaniałych, wegańskich miejsc. Od czego by tu zacząć... Może od tego co oczywiste? Oczywiście mowa o Loving Hut :) Kto nie był niech żałuje! Raj dla wegan, którzy są miłośnikami orientalnego jedzenia. Najmocniejszą stroną tego miejsca jest fakt całkowitej weganizacji menu. Byłam w siódmym niebie mogąc grymasić nad każdym, dosłownie każdym, daniem.  Zamówione potrawy okazały się pyszne,a porcje ogromne. Hitem jest ciasto z liści pandanowca (szczerze nie miałam pojęcia co to jest).Pychotka! Lokal nie jest drogi i smakowity. Za co odjęłabym punkty? Za miejsce. Wystrój jest "surowy",a lokal mały. Nie zmienia to jednak mego uwielbienia dla tej restauracji :) Gdy los przygna Was do Warszawy, uznajcie odwiedzenie tej knajpki za Wasz obowiązek :D

Kolejnym fajnym,a odkrytym przypadkowo, miejscem jest Chilli Kebab. Kebab w nazwie nie wróży nic dobrego,a tu takie zaskoczenie. Serwują tu przepyszny, cytuję, "Humos z ciesiorki" i falafel :) Obsługa iście indyjska, co z każdym dniem pobytu w Warszawie, było dla mnie coraz mniejszym zdziwieniem. Nie wiem czy wiecie, ale Warszawa jest siedzibą Hindusów. Wszędzie pełno indyjskich lokali i sklepów. Chyba właśnie za to tak pokochałam Warszawę. Wróćmy jednak do tematu :) Jedzonko w Chilli Kebabie jest tanie, porcje wielkością nie porażają, ale potrawy są smaczne i w większości zweganizowane (oczywiście część niekebabowa :)).

Oczywiście odwiedziłam też słynne Vege Miasto. Zachwycił mnie nietypowy wystrój tego miejsca. Pomieszanie orientu z nowoczesnością szczególnie przypadło mi do gustu. Menu zaskoczyło mnie swoją wszechstronnością, ale i dość wygórowanymi cenami. Po zapoznaniu się z wyceną dań, spodziewałam się solidnych porcji, niestety trochę się rozczarowałam. Serwowane potrawy były wyśmienite, jednak "maławe", zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę ich cenę. Ogólnie podsumowując lokal ten jest godny polecenia, jednak zdecydowanie nie nadaje się na codzienne stołowanie. Nie zmienia to jednak faktu,że Vege Miasto oczarowuje wszystkich swym urokiem. 

Będąc w Warszawie, skorzystałam też z okazji i osobiście obkupiłam się w Evergreenie. Minusem jest lokalizacja, ale zdecydowanie warto się pomęczyć! Gdy udało mi się tam w końcu dotrzeć, wreszcie mogłam wszystko osobiście "obmacać"i pooglądać. Dla tych, którzy spodziewają się typowego sklepu, może to być małe rozczarowanie, ponieważ siedziba Evergreena umieszczona jest w domku jednorodzinnym. Nie zrażajcie się tym jednak! Obsługa jest przemiła,a asortyment bogaty :) Z tej wyprawy wracałam obładowana i spełniona kulinarnie... Okupiłam się w sery i dzięki temu, zaraz po powrocie mogłam opatentować przepis na idealną pizzę... Ale o tym może kiedy indziej :D


Dużym zaskoczeniem był dla mnie fakt,że w kawiarni Magdy Gessler można wybić kawę na mleku sojowym. Pochwalam, aprobuję i cieszę się,że coraz więcej restauracji myśli o nas - weganach. Zachwyciło mnie też kilka kanapek marki Gessler, tak więc polecam :)!

Kończąc tę relację chciałabym podkreślić, że Warszawę i Warszawiaków, mimo wielu krążących stereotypów, da się lubić! Była to moja druga wizyta w tym mieście i tym razem po uszy zakochałam się w stolicy, ponieważ miałam szansę lepiej ją poznać. Mam nadzieję,że czeka nas długi i udany romans kulinarno- wypadowy :D

niedziela, 28 sierpnia 2011

Rozszerzona relacja na życzenie :) cz. 1- Trójmiasto

Powoli dochodzę do zdrowia, po wycięciu migdałów, nadszedł więc czas na dłuższą wersję relacji :) Cieszę się bardzo, że kilka osób wyraziła chęć jej przeczytania- dzięki! Mój wyjazd podzielony był na dwa etapy: 1 etap- Trójmiasto, 2 etap- Warszawa. Dziś przedstawiam Wam część 1: Trójmiasto :)


Nocowaliśmy w Gdańsku, ponieważ chciałam się nacieszyć klimatem Jarmarku. Pierwszym miejscem, które odkryłam, był BIOWAY, naprzeciwko dworca. W Poznaniu nie spotkałam się z tą siecią, stąd też moje zainteresowanie. Miejsce wystrojem i zagospodarowaniem przestrzeni przypomina  restauracją w IKEI. Idea szwedzkiego stołu, samoobsługi, tacek...Znacie to, prawda? Nowoczesna wizja wegetariańskiej jadłodajni bardzo przypadła mi do gustu :) Niestety zasmuciła mnie ilość wegańskich posiłków. W dostępnym menu doliczyłam się ich aż czterech. Pierwszym moich podejściem był ryż z pieczonymi jabłkami i zdecydowanie go nie polecam. Niestety został (bez mojej wiedzy) posypany taką ilością cukru, że nie mogłam go ujeść. Dodatkowo ryż gotowany był w suto osolonej wodzie i wyszło z tego coś (jak dla mnie) okropnego... Lekko zrażona niesmacznością pierwszego dania, miałam opory by iść do Bioway'a drugi raz. Skuszona przez mojego wpółpodróżnika, postanowiłam dać im drugą szansę. Tym razem postanowiłam porozmawiać z obsługą na temat wegańskich dań i tego co polecają. Dziewczyna, która tym razem była na zmianie (mniemam, że weganka :D), zaproponowała mi swój ulubiony zestaw : pieczeń z soczewicy i wodę imbirową. Zgodziłam się w ciemno, ponieważ dziewczęciu bardzo dobrze z oczu patrzyło. Porcja okazała się SPORA, pieczeń PYSZNA, a woda imbirowa ORZEŹWIAJĄCA. Podsumowując, BIOWAY dysponuje bardzo miłym dla oka wystrojem, dość przystępnymi cenami (biorąc pod uwagę wielkość porcji), oraz przesympatyczną obsługa. Jeżeli mogłabym coś zmienić, to wnioskowałabym o większą ilość wegańskich potraw. 



Nadszedł czas na Gelati Giuseppe, a raczej Kawiarnię Małpa. Wybrałam się do Sopotu z dzikim planem odwiedzenia słynnej wegańskiej lodziarni. Okazało się, że w tym roku Giuseppe musiał zamknąć część kawiarnianą, ponieważ ma zbyt dużo zamówień na lody. Z jednej strony bardzo się ucieszyłam (weganizm się rozpowszechnia), jednak z drugiej było mi trochę smutno, bo mój plan legł w gruzach. Na całe szczęście poinformowano nas,że dosłownie za zakrętem, w Kawiarni Małpa, można skosztować lodowych przysmaków. Do wyboru mieliśmy osiem smaków i siedmiu z nich spróbowaliśmy :D Jak szaleć to szaleć! Cena nas nie odstraszyła, jednak biorąc pod uwagę wielkość kulek serwowanych przez "mistrza" (ojjj oglądałam zdjęcia :D), a wielkość tych serwowanych w kawiarni, wydaje mi się, że jest ona trochę zawyżona. Zapytacie pewnie jak oceniam lody? Brak mi słów... Są GENIALNE. Prawie rok nie jadłam prawdziwych lodów, a tutaj takie pyszności! Zajadałam jak małe dziecko :) Wracając do samej kawiarni, bardzo ucieszył mnie fakt, że oprócz lodów, można zamówić również wegańskie ciacho. Sama jednego skosztowałam i powiem,że pochwalam takie wypieki :D Ostatnim celem podróży do Sopotu (do którego namówił mnie mój Luby) była rozmowa z samym Giuseppe. Zdjęcie też zrobiliśmy, a co :D!





Mówiąc o Trójmieście warto również wspomnieć o Bio Piekarni, która może i wegańska nie jest, ale propaguje ekologię i zdrową żywność. Bułków i chlebków mają Ci tam pod dostatek :D

Będąc w Gdańsku odwiedziłam również znane i lubiane Green Way'e... Niestety bardzo mnie rozczarowały. Mały wybór "dostępnych" potraw, niemiła obsługa (przepraszam wszystkich tych, którzy są przesympatyczni,ale akurat to nie była ich zmiana :)), niezbyt apatyczne podanie dań... Zdziwiłam się,że między restauracjami tej samej sieci mogą być aż takie różnice. Hitem jest też Green Way w Sopocie, który serwuje takie cuda, jakich świat nie widział :) Menu pokrywa się z naszym poznańskim w niecałych 5 % :D Ale za to jakie dobre koktajle robią! Polecam, wszystkim pędzącym na molo, taki koktajl na ochłodę :)

Tym pozytywnym akcentem kończę pierwszą część relacji. Wiem,że wielu miejsc nie udało mi się odwiedzić, ale moje wakacje były ekspresową objazdówką, trwającą 6 dni, stąd też moje "niedotarcie", do wszystkich zakamarków, wynika z braku czasu :) Wszystkim tym, którzy wybierają się do Trójmiasta, z całego serca, polecam Jarmark Dominikański, który wiele lat przeze mnie wspominany, i tym razem mnie nie rozczarował :) Za każdym razem zadziwia mnie moc "przyciągania" uliczek gdańskiego Starego Miasta... Może zobaczymy się tam za rok :D?

piątek, 19 sierpnia 2011

Relacja z wegańskiej objazdówki :)

Dziś pierwszy raz zamieszczę post bez przepisu :) Przez tydzień wędrowałam po Polsce, a dokładnie po Gdańsku, Gdyni, Sopocie i Warszawie. Postanowiłam odwiedzić wszelakie dobra tych miast oraz wszystkie odnalezione, wegańskie miejsca :) Zdjęć z wyprawy jest ponad 900, postanowiłam więc skrócić moją relację do minimum, żeby Was nie zanudzić. Może znacie miejsca, które odwiedziłam? Było ich znacznie więcej, wybrałam jednak te najważniejsze. Zapraszam Was do obejrzenia mojej fotograficznej relacji z wyjazdu :)!

Tu bywałam
 
 To jadałam


















I co najważniejsze, świetnie się bawiłam :)!

czwartek, 11 sierpnia 2011

Czapati jako idealny dodatek do wszystkiego

Przyszedł czas na ostatni z "maratonowych" przepisów. Czapati są jednymi z najpopularniejszych chlebków indyjskich. Spożywane są do wszystkiego i wszędzie. Przygotowałam je jako uzupełnienie i "scalacz" wszystkich moich potraw. Zdecydowanie spełniły swe zadanie i zniknęły w zastraszającym tempie :)

Składniki:
250 g mąki (przesianej)
150 ml letniej wody
1/2 łyżeczki soli

Przepis:
Mąkę wraz z solą wsypujemy do miski. Powoli dolewamy wodę, cały czas mieszając. Miękkie, lekko klejące ciasto przekładamy na stół i wyrabiamy je tak długo,aż będzie gładkie. Odstawiamy je na kilka minut pod przykryciem, aby odpoczęło. "Wypoczęte" ciasto rozdzielamy na ok 10 części i wyrabiamy cieniutkie placuszki. Smażymy na suchej patelni do momentu powstania przypieczonych plamek. Na koniec gotowy placek opalamy bezpośrednio nad gazem, aby się "nadął" :P Nie wiem do końca czy to taki żart, czy może jakaś tajemna moc, jednak mi to nadymanie zupełnie nie wyszło ^^ Nie wpłynęło to jednak na smak placków.

P.S. Jutro wyjeżdżam na łowy i inne takie, więc kolejny post znów się opóźni. Mam nadzieję,że będziecie wiernie czekać (oczywiście wypoczywając:)) na relacje z moich wyjazdowych przeżyć :)

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Ryż po indyjsku

Tadaaaaam! Wielki powrót :) Odzyskałam neta i wracam na łono bloga. Za kilka dni wyjeżdżam na wakacje, więc znowu będzie krótka przerwa w dostawie, ale mam nadzieję,że mi to wszystko wybaczycie :) Dziś kolejny przepis z mojego maratonu Bollywood. Ryż na słodko-ostro o niezapomnianym smaku. Idealny jako przekąska,ale i jako danie główne!

Składniki:
200g brązowego ryżu
2  i 1/2 szklanki wody (opcjonalni do ryżu :))
2 łyżki oleju roślinnego
2 łyżki wegańskiej margaryny
1 łyżka cynamonu
1 łyżeczka kminu
1 łyżeczka kardamonu
1/2 łyżeczki chili
1/2 łyżeczki imbiru
4 goździki
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki soli

Przepis:
Ryż myjemy,przepłukujemy i osuszamy. Zagotowujemy wodę z solą. W garnku rozgrzewamy tłuszcz (olej) i wrzucamy do niego przyprawy. Po chwili wrzucamy do garnka ryż i mieszamy. Gdy ryż będzie już trochę podpieczony, dolewamy gotującą się wodę. Gotujemy ok 20 minut, co jakiś czas mieszając, aby ryż się nie przypalił :)! Jeżeli ryż po "wypiciu" wody nadal wydaje nam się niedogotowany, można dolać odrobinę wody i znów go podgotować :) Do gotowego ryżu dodajemy margarynę, delikatnie mieszamy i podajemy na ciepło :)

środa, 3 sierpnia 2011

Chutney z mango i bakłażana

Witam wszystkich stęsknionych! Strasznie przepraszam za tak długą nieobecność, ale bezczelnie, bezceremonialnie i nietaktownie zostałam odcięta od źródła internetu... Do czasu powrotu owego dobra doczesnego będę tu wpadać z tzw. doskoku :( Zapewniam Was jednak, że kulinarnie dzieje się u mnie bardzo dużo :) Dwa dni temu zorganizowałam maraton Bollywood, który zaowocował masą indyjskiego jedzenia. Dziś dwa pierwsze przepisy na przeniesienie Indii pod swój dach :)

Chutney z mango
Składniki:
1 duże, dojrzałe mango
2 łyżeczki posiekanych liści mięty
duża szczypta imbiru
1/2 łyżeczki chili
1/2 łyżeczki cukru
szczypta soli
Przepis:
Mango obieramy, miąższ kroimy w kostkę. Wszystkie składniki miksujemy razem aż do uzyskania gładkiej konsystencji. Gotowy chutney wkładamy do lodówki na minimum 30 minut, aby składniki się "przegryzły".

Chutney z bakłażana
Składniki:
1 duży, dojrzały bakłażan
1 łyżka oliwy z oliwek
sok z połówki cytryny
1 mała cebula
1 ząbek czosnku
1/2 łyżeczki curry
szczypta imbiru
sól
pieprz

Przepis:
Bakłażana myjemy i osuszamy. Widelcem nakłuwamy skórkę i wstawiamy go do piekarnika nagrzanego do 190 stopni, na ok 30 minut. Jeszcze ciepłego bakłażana rozkrajmy i łyżeczką wyciągamy miąższ. Dodajemy olej, pokrojoną cebulę, sok z cytryny, rozduszony czosnek oraz przyprawy i miksujemy wszystko aż do uzyskania gładkiej konsystencji. Gotowy chutney wkładamy do lodówki w celu schłodzenia i "przegryzienia" :)

poniedziałek, 25 lipca 2011

Waniliowe pancakes z musem truskawkowym

Leżę spuchnięta w łóżku i "pochłaniam" niezliczone ilości zapisanych kartek... Nadrabiam zaległości w literaturze specjalistycznej, obyczajowej, kuchennej oraz czysto rozrywkowej :) Nigdy Wam o tym nie pisałam, ale książki to moja druga miłość, zaraz po gotowaniu . A może i pierwsza? Nieważne :) Dobra literatura i dobre jedzenie mają ogromny wpływ na to kim jestem i jak się czuję. Czujecie czasem, że po zjedzeniu czegoś nieziemskiego, świat się do Was uśmiecha? Czy po przeczytaniu książki, która inspirowała Was każdym zdaniem, macie niepohamowaną ochotę biec przed siebie i wykorzystać tę nową energię? Ja tak właśnie mam :) Trochę bliżej poznaliście roślinożerkę, ale wracajmy do kulinarnego aspektu bloga :) Dziś przepis na pancakes, które zaserwowałam już jakiś czas temu. Mam nadzieję,że znajdziecie jeszcze odrobinę truskawek, aby go wypróbować!

Składniki:
1 i 1/2 szklanki mąki
1 szklanka mleka roślinnego
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki cukru waniliowego
1 łyżeczka aromatu waniliowego
szczypta soli

Mus:
500g truskawek 
3 łyżki mleka sojowego
1 łyżeczka cukru
1/2 łyżeczki cynamonu

Przepis:
Mieszamy składniki na ciasto aż do uzyskania gładkiej, lekko lejącej, konsystencji. Smażymy na małej ilości oleju, aż do zarumienienia po obu stronach. Truskawki myjemy, dodajemy do nich cukier, cynamon oraz mleko i wszystko dokładnie miksujemy. Pancakes podajemy na ciepło, polane musem truskawkowym.

czwartek, 21 lipca 2011

Marchewkowa zupa krem z imbirem

Bardzo rzadko jadam zupy. Wiem,że są zdrowe i pyszne, ale nigdy nie chce mi się ich robić ! Od zawsze wolałam piec, smażyć... Ale gotowanie zupy? Zawsze denerwowało mnie to,że tak mało muszę robić :D Chyba należę do tych ludzi, którzy muszą napracować się w kuchni .Czasem jednak najdzie mnie apetyt, chęci mam szczere i powstaje takie cuuuś... Też macie słabość do zup o konsystencji kremu :)?

Składniki:
400 g marchwii
4 szklanki wody
1 średnia cebula
2 łyżki mleka sojowego
pieprz
imbir
sól

Przepis:
Marchew obieramy, kroimy i gotujemy w 4 szklankach wody, aż do miękkości. Ugotowana marchew miksujemy, kroimy cebulę, dorzucamy ją do garnka i również miksujemy. Na koniec dodajemy do zupy odrobinę mleka, mieszamy wszystko i przyprawiamy pieprzem, solą oraz odrobiną imbiru.

P.S. Do swojej porcji dodałam jeszcze odrobinę sosu sojowego, ale to już opcja dla tych, którzy( tak jak ja) należą do grupy jego fanów :D

niedziela, 17 lipca 2011

Kuleczki ryżowe

Dzisiejszy przepis zagościł na pikniku wegańskim, który miał miejsce tydzień temu. Opinie było dobre, recenzenci zadowoleni, tak więc bez obaw oddaję ten przepis w Wasze ręce :) Mam nadzieję, na kolejne opinie, oczywiście z Waszej strony.


Składniki:
1 i 1/2 szklanki ryżu
wegańska kostka warzywna
3 łyżki mąki
bułka tarta do panierki
2 szklanki  wody
kurkuma
imbir
pieprz
curry
sól

Przepis:
Gotujemy wodę i wrzucamy do niej kostkę (taką niby rosołową :P). Po całkowitym rozpuszczeniu kostki, do tak powstałego bulionu, wrzucamy ryż i przyprawiamy go według uznania. Teraz nadszedł czas na najtrudniejszy moment :) Ryż gotujemy tak długo, aż pochłonie prawie całą wodę i będzie lekko rozgotowany, ale nie papkowaty. W tym idealnym momencie wyłączamy gaz i zostawiamy ryż do wystygnięcia (w tym czasie wchłonie on też resztki wody). Do chłodnego ryżu dodajemy mąkę, dokładnie mieszamy i formujemy małe kotleciki. Każdy z nich obtaczamy w bułce tartej i smażymy na patelni. Najlepiej smakują ciepłe, jednak moi współbiesiadnicy konsumowali je na zimno i też były smaczne :)

Wczoraj odbył się wegański piknik blogerów i z tego miejsca chciałabym serdecznie podziękować przybyłym za przygotowanie przepysznych potraw. Tłumu nie było ( silna grupa pod wezwaniem liczyła aż cztery osoby :)), ale za to jakie jedzenie i atmosfera ! Żałujcie wszyscy "nieprzybyli" i szykujcie się na kolejny zlot :)

czwartek, 14 lipca 2011

Ciasto drożdżowe pierwsza klasa :)

Ciasto drożdżowe... Nuda... Serio? Ja właśnie odkryłam je na nowo :) Zostało mi trochę drożdży po pizzomanii i postanowiłam jakoś je zużyć. Do głowy przyszedł mi banalny pomysł : drożdżowiec. Jako, że nie miałam zbytniej weny twórczej, poddałam się temu pomysłowi. Tu coś dodałam, tu coś zamieszałam i ... to dziwne, ale wyszło! Polecam przepis do degustacji :D
 
Składniki:
3  czubate szklanki mąki
1/3 kostki drożdży
5 łyżek cukru + 2 łyżki do posypania
1 szklanka mleka
szczypta soli
3 łyżki wody
3 łyżki margaryny 
dowolny dżem ( ja użyłam żurawinowego)
rabarbar
nektarynki

Przepis:
Drożdże rozcieramy z 3 łyżkami cukru, dodajemy podgrzane mleko i  3 łyżki mąki. Wszystko dokładnie mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Gdy ciasto wyrośnie, dodajemy resztę mąki, roztopione masło, szczyptę soli, wodę oraz cukier. Mieszamy i zagniatamy ciasto, po czym ponownie odstawiamy do wyrośnięcia na ok 10 minut. Następnie ponownie zagniatamy ciasto i znów odkładamy na ok 5 minut. Gotowe ciasto rozwałkowujemy (polecam duże formy, ponieważ ciasto wyrośnie i owoce nam w nim zginą :)) i wykładamy nim formę. Łyżką nakładamy kilka "kleksów" dżemu na górę drożdżowca. Brzoskwinie kroimy na ósemki, rabarbar obieramy oraz kroimy go na paseczki i układamy je na wierzchu ciasta. Posypujemy wszystko około 2 łyżkami cukru ( trzeba zabić kwaskowatość rabarbaru:)) i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na ok 30-35 minut :)

Smacznego drożdżowego :)!

poniedziałek, 11 lipca 2011

Zasmażane puree ziemniaczane z pomidorem

Ciąg dalszy ziemniaczanej odysei właśnie nastąpił :) Nadal jestem zauroczona prostotą i smakowitością młodego ziemniaka, stąd też kolejny post w tym temacie. Puree to powstało zupełnie spontanicznie, przepis jest niepoprawny merytorycznie, jednakże mimo nieścisłości, wyszło z niego coś ciekawego. Nazwijmy efekt moich działań wariacją na temat puree :) Może i Wam zasmakuje?

Składniki:
4 ziemniaki średniej wielkości
1 mała cebula
2 cebule dymki
1/2 pomidora
3 łyżki mleka sojowego
odrobina oleju do smażenia
curry
słodka papryka
pieprz
sól

Przepis:
Ziemniaki gotujemy w mundurkach do miękkości. Wyciągamy je z wody, czekamy aż trochę przestygną i rozduszamy je na papkę. Cebule kroimy i zarumieniamy na patelni. Gdy cebula nam się zeszkli, dodajemy ziemniaki. Musimy uważać, żeby masa ziemniaczana nam się nie przypiekła, dlatego też często ją przewracamy. Puree polewamy (na patelni) mlekiem i dokładnie mieszamy. Całość przyprawiamy i dodajemy drobno pokrojonego pomidora. Nasze puree zaczyna się robić zwarte, wykorzystujemy to i zaczynamy tworzyć z niego gruby placek. Dzięki temu "zabiegowi" nasz masa spiecze się od dołu, co pomoże nam ładnie ją przetransportować i podać :) Gdy widzimy, że puree ma już rumiany spód, ściągamy je z patelni i podajemy, najlepiej posypane jakąś zieleninką :)

P.S. Wiem,że pisałam już o tym na facebook'u, ale tak się cieszę, że tu też muszę o tym wspomnieć ! Otóż ja, ta która nigdy i nic nie wygrywa, wygrałam konkurs organizowany przez Zieleninę :) Z radością czekam teraz na kubeczek z Panem Tofu :D Normalnie radość mnie rozpiera ^^ ! No... To by było na tyle :D

SMACZNEGO :)!

czwartek, 7 lipca 2011

Wiosenny twarożek z tofu

Kolejny przepis z serii banalnych i ekspresowych (ostatnio żyję na samych takich przepisach :D). Ponieważ młode ziemniaki królują teraz we wszystkich sklepach spożywczych z lubością wymyślam nowe formy ich podania. Z pilnej potrzeby zjedzenia młodego ziemniaka i zakosztowania czegoś przypominającego serek grani, powstał ten oto twarożek. Za czasów mlecznych uwielbiałam jeść serki tego typu z przyprawami i rzodkiewką... To właśnie ten smak starałam się odtworzyć :)

Składniki:
1 kostka naturalnego tofu
3 łyżki mleka sojowego
1 łyżka soku z cytryny
3 rzodkiewki
szczypiorek
koperek
oregano
pieprz
sól

Przepis:
Tofu odsączamy,kruszymy na małe kawałki (na kształt kuleczek z serka grani-wiejskiego) i dodajemy do niego mleko. Odstawiamy serek na 5 minut (do nasiąknięcia tofu) i w tym czasie drobno kroimy szczypiorek, koperek i rzodkiewki. Po odstaniu dodajemy warzywa, sok z cytryny i całość przyprawiamy dość dużą ilością oregano oraz solą i pieprzem do smaku. Podajemy na zimno, do kanapek lub ziemniaków :)

sobota, 2 lipca 2011

Chrupiące cebularze

Zacznę od przeprosin za niezbyt częste wpisy... Skończyłam sesję, ale zaczęłam chodzić do pracy, stąd też kolejny brak czasu... Staram się jak mogę i mam nadzieję,że to docenicie :) Dziś przepis na chrupkie cebularze zainspirowany cebularzami pochłanianymi przeze mnie w wieku gimnazjalno-licealnym :) Niestety tamta wersja aż ociekała tłuszczem... Stąd też wprowadziłam innowację :D

Składniki:
3 duże cebule
gotowe ciasto francuskie
rozmaryn
zioła prowansalskie
łyżka margaryny wegańskiej

Przepis:
Za pomocą szklanki wycinamy krążki z ciasta francuskiego. Cebulę drobno kroimy, podsmażamy na margarynie i przyprawiamy. Na każdy krążek z ciasta nakładamy łyżkę farszu. Tak gotowe cebularze wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 15 minut. Podajemy po przestudzeniu :)!

Jak tam wasze plany na wakacje? A może jesteście z Poznania :D? Przez cały lipiec jestem zdecydowanie chętna na wszelakie wegańskie i wegetariańskie formy spędzania czasu, poszukuję więc kompanów :) Dajcie znać i może gdzieś się roślinożernie wybierzemy :D ?

sobota, 25 czerwca 2011

Prażona cieciorka po indyjsku

Uwielbiam kuchnię indyjską... Wprost za nią szaleję! Cieciorka jest jej nieodzownym składnikiem. Na ostro,słono,słodko, ciepło,zimno... Jestem gotowa zjeść ją pod każdą postacią :D Swojego czasu zajadałam się chrupkami indyjskimi, w składzie których odnalazłam cieciorkę prażoną. Jak oni to zrobili? Zapewne inaczej niż ja, ale mimo iż moje wykonanie jest mniej chrupiące, zajadałam się nim ze smakiem.


Składniki:
puszka cieciorki
curry
tandoori masala
garam masala
pieprz
olej

Przepis:
Cieciorkę odcedzamy i odsączamy. Następnie rozgrzewamy patelnię, wsypujemy na nią cieciorkę i smażymy około 6-7 minut na dość dużym ogniu. Pod koniec smażenia (cieciorka musi się zarumienić) dolewamy ok 1 łyżki oleju. Mieszamy dokładnie,aby każde ziarenko było w nim "obtoczone" i posypujemy je ogromną ilością przypraw. Ponownie dokładnie mieszamy,aby każde ziarenko miało szansę "obtoczyć się" w przyprawach. Smażymy jeszcze ok 4 min i podajemy. Najlepiej poczekać aż cieciorka wystygnie, wtedy zdecydowanie lepiej smakuje :)

wtorek, 21 czerwca 2011

Młoda kapusta trochę inaczej

Niedawno zostałam poczęstowana duszoną, młodą kapustą i powiem Wam, że bardzo mi smakowała. Od tamtego czasu miałam niecny plan, aby powtórzyć to danie. Z zaciekawieniem zaczęłam przeglądać przepisy i postanowiłam z nimi trochę pokombinować. Wyszło zupełnie inaczej niż na poczęstunku, ale śmiem twierdzić, że lepiej :D

Składniki:
1/2 białej, młodej kapusty
1 łyżka oliwy
2 średnie cebule
2 łyżeczki przecieru pomidorowego
sól
pieprz
kminek
ziele angielskie (ja dodałam 2 sztuki)
1 łyżka mąki
Przepis:
Kapustę myjemy i kroimy w drobne paseczki. Gotujemy ją , doprawioną zielem angielskim,w około pół litra wody do miękkości. W tym czasie kroimy cebulę i smażymy ją na patelni na łyżce oleju. Pod koniec smażenia dodajemy mąkę i zasmażamy. Z ugotowanej kapusty odlewamy połowę wody i ciągle gotując dodajemy zasmażoną cebulę. Przyprawiamy kapustę solą, pieprzem, kminek i dodajemy 2 łyżeczki przecieru pomidorowego. Wszystko gotujemy około 8 minut i podajemy.

piątek, 17 czerwca 2011

Jagodowa miłość

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam jagody... Zresztą jak większość owoców :D Jednak musicie przyznać, że jagody mają w sobie coś magicznego... Nic nie zastąpi ich smaku! Ponieważ przepis troszeczkę poleżał w folderze, użyłam w nim dżemu zamiast świeżych owoców. Teraz powolutku zaczynają się jagódki (ojoj jakie ceny...), więc można zacząć je zdobywać :) Przedstawiam Wam przepis na Muffiny, o kuszącej nazwie Jagodowa Miłość :

Składniki:
2 szklanki mąki
1/3 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
6 łyżeczek oleju
1 szklanka mleka roślinnego
6 łyżeczek dżemu jagodowego
1 łyżeczka aromatu waniliowego

Przepis:
W jednej misce mieszamy mokre składniki, w drugiej suche ( z pominięciem dżemu jagodowego). Powoli łączymy obie zawartości, dokładnie mieszając. Gotowe ciasto przelewamy do foremek i na jego wierzch (do każdej foremki) kładziemy łyżeczkę dżemu. Tak gotowe babeczki wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok 20 min:)

P.S. Muszę się Wam pochwalić, że wczoraj zakończyłam pomyślnie sesję i tym samym drugi rok Pedagogiki Specjalnej :) ! Wakacje!!! JEEEEEE :D